Ten wpis będzie nieco "przeterminowany"
;) ponieważ firma
postanowiła odświeżyć linię swojej kolorówki, co między innymi wpłynęło także
na puder. Została zmieniona pojemność oraz
szata graficzna. Obecnie jest to 8 g/£70.00 - wcześniej 25 g produktu w
cenie £55.00, czyste zdzierstwo. Dlatego też dla zasady (oraz kilku innych
powodów) kolejnego pudru tej marki nie kupię. Nie wiem też, czy nie został
zmodyfikowany skład, niemniej ten wpis stanowi ślad "ku pamięci" :D Relacja
z tym pudrem była/jest bardzo skomplikowana. "love-hate relationship"
w pełnym wymiarze.
05 Translucent to pastelowa brzoskwinia o transparentnym
wykończeniu, bardzo miałki, drobno zmielony i lekki. W dotyku jest jedwabisty
pozostawia na skórze piękny woal. Zmiękcza i subtelnie rozświetla. Jest to
jeden pudrów, który wspaniale nadaje się
do zdjęć :D Na żywo ten czas pryska po jakimś czasie, a w przypadku mojej
mieszanej cery trwa za krótko. Niemniej lubię ten rodzaj magii :) Jego głównym
atutem jest to, że go w ogóle nie widać. Jednak, gdy ktoś szuka dodatkowych
właściwości kamuflujących jak np. wygładzenia, ukrycia rozszerzonych porów itd.
to nie jest puder dla niego. Nie jest to jego zadaniem, po prostu. Dlatego
warto zrewidować własne oczekiwania względem tego, co możemy otrzymać.
Czasami jestem/byłam zachwycona jego działaniem,
ale bywały/bywają dni, że najchętniej wyrzuciłabym go za okno (wspomniana wyżej
"love-hate
relationship"). Otóż w zależności od kondycji cery, używanej pielęgnacji i
kolorówki nie stał się pewniakiem sprawdzającym w każdych okolicznościach.
Potrafi podkreślać suche/przesuszone partie skóry i wygląda to bardzo nieestetycznie.
Wtedy nagle woal zanika i pojawia się ciężka kotara. Unikam także nakładania na
strefę T bowiem kiedy pojawi się sebum w nadprogramowej ilości błysk staje się
bezlitosny i pomimo np. użycia bibułek matujących przetłuszczona skóra nie
przeobraża się w matową. Nadal przebija ten charakterystyczny glow i wymusza
regularną kontrolę. Aplikowany pod oczy ma tendencję do obciążania skóry, nawet
przy bardzo delikatnej warstwie podkreśla mi wszystkie linie, załamania skóry -
nawet te, o których nie miałam pojęcia. Zamiast nieskazitelnego wykończenia puder
funduje mi 20 lat więcej. Nie muszę tłumaczyć jak źle to wygląda ;)
Opakowanie w tym
wydaniu było z masywnego plastiku, porządne wykonanie. Za to mało użyteczne pod
kątem wszelkich wyjazdów, bo duże i ciężkie. Dołączony puszek zamieniłam na
duży puchaty pędzel oraz gąbkę BB. I teraz pewna
ciekawostka, dla mnie stał się jednym z lepszych pudrów do bakingu (kiedy
zależy mi na nieskazitelnym makijażu przez cały dzień), głównie dlatego że jest
totalnie niewidoczny, lekki i delikatny (puder La Mer + Beauty Blender =
zadowolenie). W tym przedziale wyprzedza
go jedynie puder Tokyo marki Bikor /recenzja/ dlatego jest to
kolejny powód "na nie" odnośnie ponowienia zakupu z La Mer. Baking to
nie jest coś, z czego korzystam regularnie, ale kiedy zachodzi taka potrzeba
jest to dobre posunięcie.
Dziękuję Iwonie za udostępnienie zdjęcia ze składem nowej wersji pudru, poniżej możecie sobie porównać INCI i teraz rozumiem zawód wielu osób, które miały okazję poznać obie wersje.
Jeżeli ktoś zastanawia się nad zakupem, zachęcam do wcześniejszego wypróbowania
oraz wzięcia pod uwagę nie tylko charakterystyki swojej cery, lecz przede
wszystkim oczekiwań :)
Dużo ludzi
zachwyca się marką samą w sobie, ja nie widzę ku temu powodów. Równie dobrze
przesypałabym ten puder do pudełka po innej marce selektywnej i nie odczułabym
różnicy. Chyba, że na stanie konta, to tak, zdecydowanie :D Przez długi czas
odkładałam ten wpis, nie mogąc się ustosunkować do pudru. Niby jest fajny,
przyjemny ale serio, obecna pojemność i cena - 8 g/£70.00? Nie ma mowy. Wcześniejsza
relacja cena/pojemność/właściwości była jak najbardziej na plus, ale to już
było. I nie wróci więcej :P
Ku pamięci! :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.