Kupując ten krem miałam nadzieję, że powtórzy
sukces Magica CC marki Collistar /recenzja/ jednak nie do końca tak się stało, ale też
ostatecznie produkt mile mnie zaskoczył dzięki działaniu innego kosmetyku do
pielęgnacji skóry głowy. Niemniej to czysty przypadek i w dzisiejszym wpisie rozliczam Il Salone Milano Crema
Reiflessante z obietnic producenta.
Zaskoczyło mnie
nieco ubogie opakowanie, żadnego kartonika ze szczegółowym opisem, dołączonych
rękawic ochronnych (jak to miało miejsce w przypadku Collistara) - naklejona jedynie etykieta od polskiego
dystrybutora i koniec. 150 ml w cenie 39,99 zł, PAO 12 miesięcy- kupiłam w
Hebe po niemałych poszukiwaniach ;) Tuba jest wykonana z dość sztywnego
tworzywa i po zużyciu ok. połowy pojemności musiałam wkładać więcej siły oraz
pomysłowości, by wydobyć produkt. Na koniec ją rozcięłam. Za każdym razem
używałam rękawic ochronnych, nie miałam odwagi na niespodzianki zwłaszcza, że
po zmyciu skóra głowy miała delikatnie zabarwiony odcień. Po kolejnym myciu on
zanikał, ale jak wiadomo skóra dłoni jest inna.
Mam włosy farbowane z dużą ilością siwizny (80%),
tego typu produkty służą mi do odświeżenia koloru/wydłużenia czasu pomiędzy
kolejnymi farbowaniami.
Nie oczekuję, że pokryją siwe włosy ale zamaskowanie odrostów jest mile
widziane :) Myję włosy codziennie, więc też nie oczekuję nie wiadomo jakiej
trwałości, ale o tym za chwilę.
Włosi chyba mają
inną wizję czekoladowych brązów niż ja LOL ponieważ zarówno jak Magica CC Chocolate Brown, tak i Crema
Reiflessante Chocolate Brunette, to nie są czyste brązy a'la gorzka czekolada.
po nałożeniu
po zmyciu
po wysuszeniu
Chocolate Brunette to wiśniowy brąz. Trzymając się wytycznych odnośnie nakładanej ilości i czasu do
pozostawienia kremu na włosach otrzymywałam jednorazówkę - kolor bardzo szybko
się wypłukiwał i z racji, że czerwiec oraz lipiec obfitował w wysokie
temperatury, to zostały ślady na poszewkach od poduszek. Bardzo mnie to
rozzłościło.
Nie zgadzam się, że to doskonały produkt do
codziennego zastosowania - jak ktoś cierpi na nadmiar wolnego czasu, to pewnie
tak LOL Dlatego też
odpuściłam sobie porady producenta i przeszłam na tryb własnego działania.
Nakładałam go także w dużo większej ilości (niż ta sugerowana) na wilgotne
włosy tuż po umyciu i trzymałam go na włosach ok. 30-45 minut. Zabieg
powtarzałam co tydzień. Udało mi się odłożyć w czasie kolejne farbowanie o 2
tygodnie, co przy 6 tygodniach włącznie z nałożeniem farby i użyciem kremu raz
w tygodniu nie jest zbyt spektakularne (Collistar daje lepsze efekty). Gdybym
chciała korzystać z niego w taki sposób jaki jest sugerowany, zużyłabym go
jeszcze szybciej bez większego zadowolenia (nie zapominajmy jeszcze o
poświęconym czasie - umycie włosów plus czas działania, wysuszenie itd. to
zabieg trwający ponad godzinę). Żeby nie było, że jestem taka grumpy ;) kosmetyk posiada także atuty:
przyjemnie pachnie, kremowa konsystencja która jest bardzo komfortowa podczas
aplikacji i trzymania na włosach - nie zasycha na skorupę, ani też nie spływa, po zmyciu włosy są mięsiste, nawilżone i
podczas układania nie potrzebowałam żadnego produktu do stylizacji.
Ciekawostką niech będzie to, że na efekt wzmocnienia/przedłużenia
pogłębionego koloru przez krem wpłynęło serum oczyszczające do skóry głowy
Bionigree, które stosuję już ok. 1,5 miesiąca. Na dobrą sprawę gdyby nie serum
wywaliłabym krem do kosza, a tak zostało uratowane i zużyłam do cna. Dlaczego
jestem pewna, że to właśnie to serum odpowiada za ten efekt? Nic więcej nie
zmieniałam w swojej pielęgnacji, ten sam szampon, odżywki/maski i produkty do
układania. Kiedy już upewniałam się, że to właśnie Bionigree, to z tej samej
firmy włączyłam szampon i odżywkę. Za jakiś czas podzielę się pierwszymi
wrażeniami. Dodam tylko, że przy serii Tricho z Bandi nie odnotowałam takich
różnic i nie miały one znaczenia podczas stosowania Collistara, który
występował u mnie na długo przed przygodą z Bandi.
Wersja raw,
świeżo po użyciu Crema Reiflessante Chocolate Brunette :D
Zakupu na pewno nie powtórzę, poszłam za to z
ciosem i zamówiłam polecaną przez @callofbeauty7 maskę koloryzującą z Pura
Kosmetica, którą z
pewnością zaprezentuję na łamach bloga :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.