Balsam do ust Drunk Elephant Lippe


O marce Drunk Elephant wiedziałam tyle, że istnieje :D ale nie jest dostępna w UK, a na zakupy z USA mam focha więc za bardzo nie zagłębiałam się w ich ofertę. W prezencie urodzinowym od Martyny :* dostałam balsam do ust tej marki i chciałam dzisiaj o nim opowiedzieć w kilku słowach.



Słodkie maleństwo (3,7 g/ $18.00) cieszy oczy grafiką oraz pomysłem - sam sztyft jest dużo większy niż tradycyjne produkty w takim wydaniu. Początkowo myślałam, że przez to nie będzie zbyt wygodny ale nie, myliłam się. Wykręcany, dobrze osadzony - przez cały czas, od początku do końca nie miałam problemów, jakie czasami się zdarzają bo np. sztyft się wyłamuje, kruszy itd. Może być używany samodzielnie bądź pod pomadki, na noc oraz w ciągu dnia. Z racji formuły oraz preferencji moich ust sięgałam po niego w ciągu dnia. Na noc jest zbyt lekki i wybieram treściwe/odżywcze mazidła, które pozostawiają bogatą kołderkę otulenia. Lippe taki nie jest, co nie znaczy że coś z nim nie tak. Absolutnie nie! Jednak wiecie, ciężko się zmienia przyzwyczajenia:D


To, w jaki sposób jest podany - elegancki sztyft oraz zewnętrzny kartonik sprawia, że to idealnie nadaje się na prezent. Kto nie chciałby go dostać? :) Posiada ciekawy skład INCI, w którym nie brakuje różnych dobroci. Do tego przyjemnie pachnie i pozostawia lekko słodki posmak na ustach. Komfortowy. Sztyft nie jest ani zbyt twardy, ani zbyt miękki - gładko sunie po wargach przynosząc pożądane działanie. Dobrze nawilża, odżywia i ujędrnia usta. Starczył mi na 3 miesiące regularnego używania i postanowiłam wydłubać jeszcze to, co zostało wewnątrz opakowania - to jest pewien minus, bo wbrew pozorom kiedy dotrzemy do nasady okazuje się, że pozostało nadal sporo produktu. Pewnie to wpływa na jakość osadzenia samego sztyftu, coś za coś. W warunkach domowych wydobycie resztek balsamu nie przysparza żadnych problemów, tak więc jeszcze przez chwilę cieszę się jego właściwościami.


Czy się wyróżnia czymś wyjątkowym? raczej nie, równie dobre sztyfty do pielęgnacji ust posiada w swojej ofercie Skin & Tonic, Hurraw!, Cattier itd. Różnica polega na magii dostępności, opakowaniu/formule. Jeżeli miałabym możliwość kupowania go od ręki, zrobiłabym to. Specjalnie zamawiać nie zamierzam :P Cieszę się za to, że mogłam poznać i wyrobić własne zdanie.





Pozdrawiam serdecznie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...