Czasami dokonuję
zakupów wbrew własnej intuicji, tak trochę na przekór. Podskórnie czułam, że sukcesu
z tego nie będzie, jednak nakręciłam się na wypróbowanie Mineral Radiance UV
Defense SPF 50 jak szalona. A warto zaznaczyć, że za marką nie przepadam i nic
mnie zachwyciło swojego czasu. Jednak tyle osób wspominało o tym filtrze, że
musiałam kupić. Zaspokoić własną ciekawość :D Poniosła mnie fantazja ze względu
na wariant - mianowicie jest to filtr barwiony.
Zachwytów nie
będzie, ale od początku. Po kilku wymianach zdań/opinii itd. okazało się, że w
obiegu są dwie wersje. Mój egzemplarz posiada taki oto skład INCI:
Aqua, Titanium Dioxide
[Nano], Isododecane, Dimethicone, Undecane, C12-15 Alkyl Benzoate,
Styrene/Acrylates Copolymer, Caprylyl Methicone, Nylon-12, Butyloctyl
Salicylate, Phenethyl Benzoate, Tridecane, Dicaprylyl Carbonate, Silica [Nano],
Triethylhexanoin, Isohexadecane, Dicaprylyl Ether, Talc, Dimethicone/PEG-10/15
Crosspolymer, Aluminium Hydroxide, Stearic Acid, Pentylene Glycol, PEG-9
Polydimethylsiloxyethanol, Dimethicone, CI 77492, Aluminium Stearate, PEG-8
Laurate, Phenoxyethanol, Magnesium Sulfate, Caprylyl Glycol, Alumina,
Polyhydroxystearic Acid, Disteardimonium Hectorite, CI 77491, Diethylhexyl,
Syringyldenemalonate, Tocopherol, CI 77499, Propylene Carbonate, C9-15
Fluoroalcohol Phosphates, Artemia Extract, Benzoic Acid, PEG-9, FIL D158266/1
Wersja na amerykańskiej na stronie producenta jest nieco inna, zawiera
dodatkowo tlenek cynku.
Kupując go, chciałam nosić samodzielnie jako typowy produkt z filtrem.
Sądziłam, że będzie on bliższy Avene
Mineral Tinted Fluid SPF 50+ /recenzja/ i tutaj pojawiło się kilka problemów ;)
Największy zarzut z mojej
strony odnosi się do koloru - jasny beż który rozjaśnia moją skórę
plus efekt jaki daje odbijając światło sprawia, że nie jest tym, czego szukam w
takich produktach (bladolice mogą być naprawdę zachwycone :)) Reaplikacja nie
należy do przyjemnych ze względu na jego formułę. Jest tłusty, rozmazuje się i
ciężko zapanować nad smugami. Kiedy chciałam je wyrównać ścierałam produkt, co
obniża ochronę, więc próbowałam dokładać mniejszymi porcjami delikatnie
wklepując i tworzył się niezły bałagan. (wiem z kolei, że dla większości fluid
Avene jest za ciemny. Barwiony filtr stanowi nie lada wyzwanie).
Druga sprawa, rodzaj
wykończenia i zachowanie w ciągu dnia (z uwagi na pożądaną ilość jako typowy
produkt z filtrem). Jest przejrzysty, koloryzuje skórę ujednolicając koloryt .
Bardzo mi się to w nim podoba, jak można osiągnąć efekt własnej lepszej skóry.
Nieźle maskuje zaczerwienienia/zaróżowienie skóry i jeżeli nie mamy zbyt wiele
do ukrycia jest nieźle.
Płynna konsystencja jest
nieco tłusta i rozmazuje się na skórze, zostawia widoczne smugi.
Mam cerę mieszaną, więc musiałam dość długo czekać na wchłonięcie (nie było
mowy żebym dała pod niego serum z wit. C np. nie sprawdziło się Liq CC Rich ani
Hylamide Booster C25) ostatecznie wypróbowałam serum z kwasem HA NIOD i było
ciut lepiej.
Niby wygładza, ale dość
szybko podkreśla wszystkie pory, niedoskonałości oraz fakturę skóry. Dokładając
do tego tłuste wykończenie nie wygląda to zbyt dobrze. A im dłużej go nosiłam
tak było gorzej - nie tylko strefa T była przetłuszczona, w zasadzie cała twarz
wyglądała niczym wysmarowana olejem. Reaplikacja była niemożliwa, bo dokładając
kolejne warstwy całość jeszcze bardziej się rozmazywała. Dlatego najlepiej było
go zmyć i nałożyć od nowa, co mnie bardzo irytowało. Nie zawsze też warunki
pozwalają na takie działania.
Postanowiłam, że dam szansę
i stanie się jednym z elementów codziennego makijażu. Dla zniwelowania
nadmiernej bladości utrwalałam barwionym pudrem Korres /recenzja/ i dokładałam
brązer (dzięki temu czułam się naprawdę dobrze w swojej skórze :D). Kosmetyki
ratowały sytuację dodając koloru, ożywiając twarz (zwłaszcza brązer, tylko
niestety po kilku godzinach na rozpuszczonym filtrze tworzył dorodne plamy).
Puder jednocześnie ujarzmiał tłustą powłokę. I w sumie mogłabym przy takiej
opcji zostać, niemniej w tej roli Mineral Radiance UV Defense SPF50 był nakładany w minimalnej ilości, czyli
jedną cienką warstwą,
więc o walorach ochrony wypowiadać się nie mogę (bo zwyczajnie ich brak).
Spełniał bardziej funkcję bazy pod
makijaż i nic poza tym, dlatego też
odpuściłam dalsze próby.
Po kilku
godzinach makijaż tracił świeżość i choć bibułki matujące ściągały tylko
nadmiar sebum bez ingerencji w makijaż. Jak można się domyślać, przy filtrze
mineralnym taka praktyka obniża jego ochronę do zera (nie żeby ona była
zachowana przy cienkiej warstwie, ale wiecie o co chodzi).
Pojemność 50 ml, cena
podstawowa to ok. 40 funtów ale można kupić go taniej, płaciłam ok. 30 funtów,
PAO 12 miesięcy. Z tego co pisały mi dziewczyny kilka razy w komentarzach,
firma postanowiła wycofać się z polskiego rynku.
Przez chwilę w głowie
miałam Matujący krem z filtrem marki Clochee, ale zobaczyłam
filmik z jego udziałem i odpuszczam. Co prawda konsystencja jest zupełnie inna,
lecz jego kolor nie wróży dla mnie nic dobrego ;)
Dużo bardziej jestem zadowolona z IT COSMETICS Your Skin But Better CC+ SPF 50+ cream /prezentacja/ który też ostatecznie kupiłam w pełnym wymiarze w odcieniu Light i za parę miesięcy wrócę z pełną recenzją :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.