Ostatnim razem, gdy robiłam prezentację mojej
pielęgnacji KLIK!
skupiłam się na tym, aby była dla mnie optymalna podczas pobytu w kraju. Pogoda mnie nieco zaskoczyła, bo tak
naprawdę zimy niewiele zaznałam i temperatury nieco rozpieszczały. Aczkolwiek
brałam pod uwagę inny scenariusz i stąd w obecnym wpisie parę produktów, które
zyskały może nie tyle przeniesienie, co swoje miejsce w nowej odsłonie. Zima na
Wyspach także potrafi dać o sobie znać, nawet jeżeli nie ma tak niskich
temperatur, to zimne powietrze jest wyjątkowo nieprzyjemne. W każdym razie
wszelkie kremy ochronne mają swoje pięć minut :)
Do zdjęć
zapomniałam wstawić płyn micelarny
Uriage KLIK!
tym razem wersja niebieska, do której wróciłam z przyjemnością po
eksperymentach w kraju. Z tego okresu najmilej wspominam Nawilżający płyn
micelarny Vianek, którego mini recenzję wstawiłam na Instagram KLIK!
Specjalnie ściągać go nie zamierzam, ale jak nadarzy się okazja, kupię z
przyjemnością. Poza tym sprawdzona woda termalna Uriage, która od chwili
wprowadzenia retinolu na nowo wróciła do łask i okazuje się niezastąpiona. O
mgiełce Allies Of Skin Molecular Saviour
Mist pisałam w poprzednim wpisie /recenzja/
natomiast Yasumi Lactobionic Acid Toner,
to jedna z nowości (dla mnie), którą kupiłam podczas pobytu w PL. Do twarzy nie
do końca mi się sprawdził tak jak na to liczyłam i używam do ciała. Producent
też dodaje do zakupu atomizer w spreju, lecz ze względu na męczący zapach wolę
stosowania z płatka. Tonik zawiera 2,5% kwasu laktobionowego.
Demakijaż/oczyszczanie. Zacznę od nowości: Clover Cosmetics Węglowy Czarny Syndet (można stosować do twarzy
oraz skóry głowy, jak na razie używam tylko do twarzy i jestem zadowolona) -
dobry produkt, tylko opakowanie nie do końca przemyślane. Słoik tego typu nie
sprawdza się do płynnych konsystencji moim zdaniem. Yasumi Lactobionic Acid Gel (zawiera 2,5 % kwasu laktobionowego i
ektoinę), podobnie jak tonik posiada ten sam męczący zapach, do tego wodnista
formuła. Nie sądzę aby został moim faworytem. Reszta kosmetyków, to dobrze
znane /sprawdzone i z chęcią używane przeze mnie: Skin&Tonic Calm Clean (na blogu opisałam jego "brata"
Steam
Clean który jest bardzo podobny w działaniu), Sylveco Tymiankowy żel do mycia twarzy /recenzja/,
Ettusais Jelly Mousse /recenzja/,
NIOD Sanskrit Saponins /recenzja/
- jak widać chętnie wracam do sprawdzonych kosmetyków :) Przez moje roztargnienie do zdjęć nie załapała się japońska dwufazówka Bifesta Eye Makeup Remover.
Maski. Clover Cosmetics Oczyszczająca Maseczka
Węglowa, kupiłam ją razem z w/w syndetem i ciekawa jestem jak się spisze w
dłuższej perspektywie. Dzisiaj napiszę tylko tyle, że to miła odmiana dla masek
węglowych które poznałam do tej pory. Ta jest zupełnie inna :) zwłaszcza pod
kątem cer bardzo wrażliwych. NIOD Mastic
Must, kolejne spotkanie które zaowocuje pełną recenzją. Origins Drink-Up Intensive /recenzja/
- to jest maska, której nie doceniłam w chwili pisania recenzji ;) bo niebawem
miną 3 lata a nadal kupuję oraz używam z tą samą przyjemnością ciesząc się z jej
właściwości. Jest sporo produktów w tej kategorii, które oceniam lepiej bądź
gorzej, jednak Drink Up stała się moją "bazą" ze względu na działanie,
dostępność, wydajność, cenę oraz opakowanie.
Peeling. Ettusais Peeling Milk /recenzja/ kolejny ulubieniec! To peelingujące mleczko już
nie jeden raz pokazało mi swoją MOC i teraz przy retinolu jeszcze bardziej
doceniam jego właściwości. Jest delikatne i równie skuteczne.
Kremy, tutaj lista się wydłuża :P a wszystko za sprawą tego w jakiej
kondycji znajduje się moja cera, czy będę używać kremu z filtrem, czego
potrzebuję przy retinolu, co jest moim niezbędnikiem itd. Opiszę w skrócie: Mahalo Rare Indigo Balm /recenzja/
jestem wielką fanką tego balsamu, wielozadaniowy - działa na różnych poziomach
w zależności od potrzeb. Nie wyobrażam sobie, by mogło go zabraknąć. To jest
kolejny słoiczek (czwarty lub piąty) i mam nadzieję, że nie zniknie z oferty
Mahalo. Lancome Soleil Bronzer
Protective Cream SPF 50 (Smoothing and refreshing protective cream luminous
and even tan) /recenzja/ to moja ostatnia zachomikowana sztuka (nie wiem,
czy nadal jest w sprzedaży :/) ale jeżeli nadarzy się okazja, kupię na pewno. Przy
okazji pobytu w PL poznałam genialny LRP
Cicaplast B5 SPF50 KLIK!
po który sięgnę ponownie oraz SVR Sensifine
AR SPF50+ (który mnie zachwycił!).
Oskia Renaissance 360 Anti-Ageing & Brightening
Supreme Cream wrócił ze
mną, bo zostało go całkiem sporo a ze względu na PAO 9 miesięcy nie było sensu
go zostawiać. Z kolei moja Mama niezbyt go polubiła (okazał się za slaby do
suchej skóry i nawet w połączeniu z serum nie dawał rady, tak więc decyzja była
prosta). Sisley Double Tenseur
niebawem doczeka się pełnej recenzji, a na mnie czeka kolejne opakowanie.
Więcej nie zdradzę ;) NIOD Hydration
Vaccine /recenzja/
kolejny niezbędnik, do stosowania solo jak i w różnych konfiguracjach. Yasumi Lactobionic Acid Cream (zawiera 10%
kwasu laktobionowego wraz z ektoiną) - cała seria ma dziwny aromat, nie
rozumiem wyboru... Dlaczego nie jest bezzapachowa?! Krem wywiązuje się ze
swojego przeznaczenia, natomiast formuła nie dla mnie. Wydaje mi się, że cery
typowo tłuste mogłyby być bardziej zadowolone. Mnie brakuje w nim pewnego
otulenia, natomiast stosowany na strefę T jest super (ale odpadają pozostałe
obszary, a pod takim kątem został kupiony). No i znalazłam dla niego inne
zastosowanie, z uwagi na zmiany łuszczycowe wprowadziłam go do pielęgnacji
ciała. Kiedyś w podobny sposób z powodzeniem używałam preparatów Neostraty i
wrócę do nich na nowo. Niemniej ta seria Yasumi tak długo siedziała w mojej
głowie, że musiałam poznać :)
Aderma
Epitheliale A.H DUO Ultra-repairing cream (wariant klasyczny opisywałam już
kiedyś KLIK!)
do wersji DUO wróciłam podczas pobytu w kraju. Na pewno zasługuje na osobny
wpis, szczególnie że łączę go z retinolem Liq CR. Podopharm Skinflex Krem Barierowy do skóry suchej i atopowej
kupiłam także podczas pobytu w PL z założeniem, że stanie dla mnie dobrym
kremem ochronnym kiedy nie sięgam po filtr oraz zastąpi Adermę, gdy dobije dna.
Ciekawość zwyciężyła i otworzyłam go przed wyjazdem. Udana formuła, która nie
jest lepka ani zbyt tłusta i o dziwo przy mojej mieszanej cerze spisuje się
całkiem OK, dobrze też leży pod makijażem. Wywiązuje się ze swojego zadania i
jeżeli ktoś szuka kremu ochronnego z bonusem, to warto mu się przyjrzeć. LRP Toleriane Ultra Nuit wybrałam z myślą
gdy szukałam kremu na noc, który również z powodzeniem użyję w okolicy oczu. To
był udany wybór i choć otworzyłam niedawno kolejne opakowanie Bobbi Brown Extra
Eye Repair Cream, to używam go na dzień.
Sera/koncentraty/pielęgnacja
specjalna. Jedyną nowością jest Yasumi Red-Off Intensive Care Serum
redukujące zaczerwienienia, które coraz bardziej mi się podoba i jestem
zadowolona z tego zakupu. NIOD CAIS /prezentacja/ & MMHC /recenzja/,
więcej o NIOD będę pisać za jakiś czas. Serum olejowe O!Figa Dzika Figa używam od ponad 2 miesięcy i właśnie zabieram się
za drugie opakowanie. Iwostin Perfectin
Re-Liftin profesjonalny peeling z 7% kwasem laktobionowym - prawdziwy must
have w mojej pielęgnacji. Używam regularnie od ponad dwóch lat i jest to chyba
właściwy moment na pełną recenzję :) Liqpharm
Liq CR Serum Night 0.3% Retinol SILK, to już moje drugie opakowanie i
zamierzam kupić następne, by kurację przedłużyć do czerwca. Potem wrócę
jesienią i tak myślę, że po roku przygotuję recenzję. Wstępnie jestem bardzo
zadowolona z efektów i choć retinol przysporzył mi wiele emocji (nie tylko
pozytywnych), produkt Liqpharm przekonuje mnie do dalszego stosowania.
Frank Body Lip Balm, to balsam oparty na lanolinie, który stosuję do
pielęgnacji ust. Zamierzam poświęcić mu osobny wpis :) Podopharm Maść Renerująco-Kojąca pokazała się z tak dobrej strony,
że z chęcią kupiłam kolejne opakowanie sama. Pierwsze było prezentem, o którym
już wspominałam. Pojawi się osobna recenzja :)
Dziękuję za uwagę
:) Byle do wiosny! :D
Pozdrawiam serdecznie :)
W okresie jesienno-zimowym zawsze sięgam po krem drzewo sandałowe i kurkuma. Uwielbiam wtedy takie treściwsze kremy :)
OdpowiedzUsuń