Blog prowadzę od bardzo dawna i choć moje
preferencje w makijażu zmieniły się na przestrzeni tych lat, to pewne sprawy
nie uległy zmianie :) Piszę o tym celowo, ponieważ śmiało mogę użyć wstępu z
recenzji która powstała 7 lat temu :D
Cera dojrzała,
mieszana z rosacea (aktywna strefa T, rocznik 78'). Puder sypki stanowi dla
mnie podstawę makijażu, bez niego on nie istnieje ;) Nie wyobrażam sobie, by
nie utrwalić podkładu bądź innego produktu z tej kategorii. Oczekuję nie tylko dobrego wykończenia makijażu, ale jednocześnie
przedłużenie jego trwałości, wygładzenia, zmiękczenia /więcej pisałam na ten
temat TUTAJ/ - tyle słowem przypomnienia :) i od razu przechodzę do rzeczy.
Na co zwracamy uwagę podczas zakupu? Jakie
właściwości musi posiadać, aby stał się naszym ulubieńcem? Czego oczekujemy po
tego typu kosmetyku?
Osobiście stawiam na pudry matujące, ale takie,
które zostawią jedwabiste wykończenie. Nie muszę mieć super matu, ale dobrze, jeżeli
przez kilka godzin mam komfort omijania luster;) i brak konieczności sięgania po resztę oręża,
jakim są bibułki matujące oraz puder w kamieniu. Dodatkowym wymogiem jest to,
aby dobrze współpracował z cerą przez cały rok. Dla mnie puder sypki to
najbardziej wydajny kosmetyk na świecie;) i nie jestem w stanie zużyć go
szybciej niż w przeciągu dwunastu miesięcy (nie używam go w ilości
insta-jutubowych/nie robię makijaży pod kątem sesji itd.). W taki sposób mogę
wyrobić sobie zdanie i wiedzieć, czy wrócę bądź nie.
Chyba żaden inny
produkt nie ma tak długiego okresu próbnego, to później lubię wracać, by
skonfrontować swoje spostrzeżenia.
Finish Line Perfecting Coconut Setting Powder używam regularnie od ponad 7 miesięcy i
dostarczył mi wystarczającą ilość materiału, na tyle że moja opinia jest
ugruntowana i poparta doświadczeniem za którym stoi wiele tygodni testów w
wielu kombinacjach, różnych okazji i okoliczności itd. Puder ma świetną konsystencję, delikatnie kremową a przy tym lekką
(jest bardzo drobno zmielony), na skórze
jest niewidoczny, ładnie się w nią wtapia, delikatnie zmiękcza i optycznie
wygładza, dobrze utrwala podkład oraz korektor, wygląda naturalnie.
Podoba
mi się jak współpracuje z kolorówką oraz filtrami. Nie jest to puder dzięki
któremu zyskamy klasyczny mat (gdy twarz wygląda płasko i jednowymiarowo). Ładnie
odbija światło i najlepiej widać to na przykładzie podkładów mocno
kryjących/matujących (często zastygających), kiedy jedna warstwa idealnie
utrwala podkład a skóra wygląda upiększona bez efektu szpachli :) Bardzo lubię
go łączyć z Parure de Lumiere Guerlain czy też Touch Eclat YSL, nieźle sobie
radzi z kremem CC It Cosmetics. Jego
zadaniem nie jest regulowanie sebum, a mimo wszystko strefa T nie ocieka
nadprogramowym tłuszczem. Wystarczą same bibułki matujące dla odświeżenia
makijażu bez jego naruszania. A to jak zachowuje się podkład pod tym pudrem,
to tylko kolejny atut dla jego właściwości utrwalających. Używany w różnych zestawieniach nie ciemniał, ani też nie rozjaśniał
przesadnie skóry (bardzo tego nie lubię), nie przesuszył i nie podrażnił. Kiedy
potrzebuję sięgam po niego także do utrwalenia korektora pod oczami, wygląda
wyjątkowo dobrze (nie tylko tuż po aplikacji, ale przede wszystkim wraz z
upływem dnia!). Nakładany samodzielnie wyłącznie na filtry także czyni magię, znika
globalny glow, wydobywając ze skóry to, co najlepsze. I choć przebijają
zaczerwienienia oraz inne niedoskonałości, to widać skórę - bez podkreślonych porów, subtelnie wygładzoną i
zmiękczoną. Czasami dodaję w okolice oczu cienką warstwę korektora
rozświetlającego YSL, podkreślam brwi i puder stanowi kropkę nad "i".
Szaleję na
punkcie NARS Light Reflecting Loose
Setting Powder /recenzja/ jest on na samym szczycie ulubieńców, ale w
zeszłym roku poznałam dwa pudry, które wyjątkowo mi odpowiadają i weszły w
skład ulubieńców. Jednym z nich
jest Marc Jacobs Finish Line Perfecting Coconut Setting Powder.
Jedynym minusem, który irytuje mnie coraz bardziej, to opakowanie! Nie lubię takich rozwiązań
z siateczką oraz beznadziejne wieczko, na które nie mogę wysypać odrobiny
produktu... Co prawda zagłębienie posiada elastyczną siateczkę i dzięki temu
można zanurzyć pędzel w produkcie oraz od razu usunąć jego nadmiar, lecz ja z
reguły używam dużych puchatych pędzli do aplikacji. Pudełko jest tak
skonstruowane, że nie można zdjąć górnej części bez niszczenia go... więc większą
ilość przesypałam do opakowania zastępczego. I tak naprawdę to przez tę część
raczej nie kupię kolejnego opakowania (chyba ;))) bo sam puder jest dokładnie taki jaki lubię oraz wpisuje w pełni w moje
potrzeby.
Pojemność 8 g, PAO
12 miesięcy, cena 185 PLN
Jaki typ pudru jest waszym ulubionym?
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.