Pomyślałam, że tego typu seria stanie się dobrą odpowiedzią na wiele waszych pytań i jednocześnie uzupełni o możliwość wymiany doświadczeń, wrażeń. Instagram nieco ogranicza, dlatego tutaj będę rozwijać poszczególne tematy i zagadnienia. Celowo też nie użyłam określenia "tania pielęgnacja", bo każdy decyduje o sobie, o tym jaki budżet przeznaczy na zakupy itd. Będę starała się omawiać produkty z różnych półek cenowych, tak by wskazać wady/zalety oraz to, co zwraca moją uwagę i jest warte zgłębienia tematu. Jest także druga kwestia, tanio/drogo to pojęcie względne, czasem kupi się coś taniego i zużywa w ekspresowym tempie, wtedy wcale nie jest to ekonomiczne. Bądź odwrotnie, kupując coś droższego, starcza na dłużej i w rezultacie po przeliczeniu nie jest to aż tak drogo jak mogłoby wydawać się w chwili podejmowania decyzji o zakupie.
Nie będę wnikać w konkretne zabiegi, leczenie farmakologiczne bo uważam, że to należy omawiać bezpośrednio z osobą, która się nami zajmuje. Jeżeli masz wątpliwości, nie jesteś zadowolona/y z kontaktu, zmień specjalistę. Konsultacja via net nie zastąpi bezpośredniej relacji. Na bazie własnych doświadczeń mogę się odnieść do określonej sytuacji, mogę wskazać inny kierunek lecz nic poza tym.
Jeżeli nie masz pomysłu, wiedzy czy doświadczenia lepiej ograniczyć się do minimum, stosować metodę krok po kroku. Nie ma nic gorszego niż kupowanie wszystkiego co wpadnie w ręce i pogrążenie się w chaosie. Niczym jak mantrę powtarzam to, o czym pisałam już kilkakrotnie.
Podstawy. Od czego zacząć?
Od "Skóry. Fascynującej historii" dr. Yael Adler - wg mnie to pozycja dobra dla każdego, kto wie więcej ale chce odświeżyć sobie pewne zagadnienia oraz dla wszystkich początkujących. Dla laika, jak i dla specjalisty (bo być może tego drugiego nauczy jak rozmawiać z pacjentem ;)). Na tle innych poradników z tego przedziału pozycja dr. Adler zdecydowanie się wyróżnia. Jest napisana lekko, ale z charakterem. Utrzymana w stylu, nie typowo naukowym, atakującym tysiącem obco brzmiących pojęć, ale bardziej beletrystycznym, z dużą dozą humoru. Świetna pozycja, którą warto mieć na swojej półce. Uczy i edukuje w bardzo naturalny, lekko żartobliwy i sposób pobudzający wyobraźnię. Sama kupiłam ją ponad 2 lata temu tuż po premierze i nie trafiłam na nic, co mogłoby ją zastąpić.
Jeżeli korzystasz z fachowej literatury, znasz godne polecenia publikacje, podziel się proszę tytułami/autorami w komentarzu :)
Tyle w teorii, a co w praktyce?
W pierwszym roku usuwamy kosmetyki kolorowe, filtry. Jednym słowem skupiamy się na rozpuszczeniu warstwy makijażu i nagromadzonych zanieczyszczeń z całego dnia. Jeżeli nie malujemy się na co dzień, a sięgamy po filtry, to pierwszy krok jest równie ważny. Dużo osób najchętniej sięga po oleje, które zawierają emulgator (czyli łączą się z wodą i nie wymagają żadnych pomocników w postaci ściereczek, płatków itd.). Metoda olejowa jest bardzo skuteczna, lecz w zależności od składu różnią się one pomiędzy sobą pod kątem konsystencji. Jedne są bardziej oleiste, tłuste i zawiesiste, a inne z kolei bardziej wodniste i lekkie. Moim faworytem stał się olejek w żelu (w stylu melting cleanser), w tej kategorii palmę pierwszeństwa dzierży Oskia Renaissance Cleansing Gel /recenzja/ i Merumaya Melting Cleansing Balm. Nie są to tanie kosmetyki, lecz ich skuteczność, działanie i wydajność sprawiają, że chętnie po nie sięgam. Wersja niskobudżetowa, choć nadal dla niektórych może być dość wysoka, to Saisona Radiance fresh cleansing gel. W tym zestawieniu za jakiś czas pojawi się jeszcze coś z polskich kosmetyków, co niesamowicie zaskoczyło mnie. Jeżeli macie dostęp do Bootsa bądź pośrednika ;) to wiele osób chwali ekonomiczny Botanics Hydration Burst Dual Action Cleanser (nie przepadam za nim, pisałam dlaczego KLIK niemniej w swoim przedziale cenowym wiele osób może uznać go za hit :)). Podpięłabym jeszcze SVR Sensifine Dermo-Nettoyant kremowy żel, który uważam za bardzo dobrą opcję i kiedyś poświęcę mu więcej uwagi na blogu.
I teraz pewnie padnie pytanie, a co jeżeli się nie maluję i nie stosuję filtrów w ciągu dnia? Wtedy teoretycznie wystarczy jeden preparat, który będzie dla Ciebie odpowiedni i zapewni skuteczne oczyszczanie. Teoretycznie, bo czasami kosmetykiem pomocniczym jest płyn micelarny w połączeniu z żelem lub pianką/emulsją.
Sama w takim wariancie stawiam na ulubiony żel lub piankę. Te produkty świetnie sobie radzą z usunięciem sebum i podstawowej pielęgnacji (serum, krem).
Typowe oleje, to tutaj stawiam na Shu Uemura Skin Purifier Ultime8 Sublime Beauty Cleansing Oil & DHC Deep Cleansing Oil /recenzja/ Dermalogica PreCleanse /recenzja/, niskobudżetowy wariant to na pewno The Body Shop Camomile Silky Cleansing Oil (skuteczny i łatwo dostępny). Jeżeli ktoś szuka bardzo przyjaznej wersji dla portfela, to zawsze jest Biochemia Urody /recenzja/
Moim hitem, takim na szczycie listy stał się japoński olej Fancl Mild Cleansing Oil (cudo o żelowej konsystencji! zamierzam niebawem zamieścić jego recenzję). W kategorii wielofunkcyjnego myjka, który nie jest olejem, i w ogóle robi W O W jest NIOD Low-Viscosity Cleaning Ester niezwykle ciekawy preparat, który nie zawiera olejów roślinnych, detergentów ani wody. Za to wykorzystano tutaj izolowane cukry, estry kwasów tłuszczowych ( w tym także z avocado). O nim będzie osobny wpis, ponieważ zasługuje na pełną prezentacje i omówienie.
Nie przepadam za produktami bez emulgatora i jedyny wyjątek robię dla Skin & Tonic London Steam Clean /recenzja/ dlatego tej kategorii, która wymaga użycia szmatki/płatka itd. nie będę za bardzo omawiać.
Chętnie sięgam po mleczka do demakijażu (używam wyłącznie do twarzy), na wyróżnienie zasługuje niezmiennie Caudalie Gentle Cleansing Milk /recenzja/, Decleor Aroma Cleanse Essential Cleansing Milk /recenzja/, BIO IQ Cleansing Milk /recenzja/ oraz mleczka z oferty Biologique Recherche. Rodial Stem Cell Super-Food Cleanser /recenzja/ Niskobudżetową odpowiedzią będą mleczka z Vianka. Nie wiem co na chwilę obecną jest godnego uwagi z drogerii, więc może ktoś z Was uzupełni tę listę? :)
Płyny dwufazowe (z naciskiem na bardzo dobrą tolerancję pod kątem wrażliwych oczu) otwiera japońska Mandom Bifesta Eye Makeup Remover /recenzja/ chętnie też wracam do płynu z Nivea oraz Yves Rocher. Aktualnie testuję coś z polskiej firmy, co kosztuje grosze, lecz wstrzymuję się z wiążącą opinią na jej temat ;)
Po raz pierwszy w swoim kosmetycznym życiu zachwyciła mnie dwufaza do demakijażu twarzy z Lilla Mai, pisałam o niej TUTAJ
Drugi etap, to ostatni krok który ma nam zapewnić usunięcie wszelkich resztek, domycie skóry (w tym głównie albo przede wszystkim po oleju) oraz jej odświeżenie. Warto zwracać uwagę na rodzaj pH, by nie było ono zbyt wysokie (ma ono wpływ na płaszcz hydrolipidowy). Poruszyłam już to zagadnienie na blogu we wpisie pH jako jeden z parametrów w mojej pielęgnacji :) i zachęcam do lektury.
Osobiście najbardziej lubię żel Antipodes Juliet Skin-Brightening Gel Cleanser /recenzja/, Dottore seria Sensitore, Sylveco Tymiankowy /recenzja/. Nie sposób też nie wspomnieć La Roche-Posay Effaclar H - kojąco-nawilżający krem myjący oraz wcześniej wymieniony SVR Sensifine Dermo-Nettoyant.
Z kolei japońskie pianki Ettusais /recenzje/ wspominam bardzo miło i gdybym miała okazję, kupiłabym ponownie . Pocieszam się za to tajwańską firmą LOVEISDERMA Foaming Cleanser. Chętnie wracam do pianki Filorga, japońskiej Minon Amino Moist Gentle Wash Whip. Aktualnie używam pianki Alkemie i w kolejce czeka IOSSI, lecz za wcześnie na wnioski. Perełką za grosze jest za to TESS, Delikatna pianka do mycia twarzy i demakijażu z przywrotnikiem. Nie mogę też nie przypomnieć o NIOD Sanskrit Saponins /recenzja/
Osobiście lubię dobrej jakości pielęgnację, bo choć ta grupa kosmetyków nie ma aż tak długiego kontaktu ze skórą, to mimo wszystko lubię gdy jest zarazem łagodna i skuteczna. Kiedy po zmyciu wszystkiego moja twarz jest gładka, miękka, ukojona. Gotowa na dalszy etap, o którym będzie w następnej części.
Jaki jest Wasz zestaw ulubionych produktów do oczyszczania/mycia twarzy? :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.