Nie planowałam tego zakupu albo inaczej, miałam go na liście z
ciekawości, bo gdy zapoznałam się ze składem, nie byłam zbytnio przekonana (moją
uwagę przykuła zawartość kwasu traneksamowego i azaleinowego). Doświadczenia z
filtrem z linii Repaskin dołożyły swoje na "nie". A jednak w głowie
pozostał ;) Zadziałała słabość do
Sesdermy, po której to ofertę sięgałam z chęcią przez kilka lat. Zresztą od
serii Azlelac wszystko się zaczęło. W
każdym razie dzisiaj, z perspektywy czasu oraz kosmetycznego doświadczenia
czuję coraz mniejsze zainteresowanie ich asortymentem. Chyba jedynie serum
z witaminą C (seria C-Vit) jestem skłonna nadal kupować, ponieważ zawiera etylowy
kwas askorbinowy (małe stężenie, ale jest) i odpowiada mi formuła samego serum.
Jednak nie o nim i nie o tym dzisiaj.
Nie jestem
ortodoksyjną filtromaniaczką, za to zdaję sobie sprawę że decydując się na
używanie kwasów, retinolu nie chcę doprowadzić do przebarwień. Poza tym moje
naczynka też mają się dużo lepiej od kiedy systematycznie sięgam po filtry. Nie
unikam słońca, ale też ze względu na rosacea staram się o dodatkowe walory
ochrony.
Zacznę od tego,
że firmowa strona Sesdermy jak i sklepy, które sprzedają ich kosmetyki na
swoich stronach zamieściły INCI nie tego produktu, co trzeba. Wysłałam kilka
wiadomości celem sprostowania, lecz na żadną z nich nikt nie odpisał.
Zaniechałam dalszych działań. Niemniej w listopadzie byłam w Polsce i zajrzałam
do jednej z ulubionych aptek, gdzie Sesderma jest dostępna stacjonarnie. Kontakt
z testerem sprawił, że mój rozsądek i rozum poszły spać :D Tak, ta emulsja to jedna wielka kosmetyczna elegancja - nic się nie rozmazuje, nie smuży, nie bieli,
nie obciąża skóry, lekko żelowa konsystencja jest w miarę lekka, ma przyjemny
zapach, gładko rozprowadza na skórze i pozostawia delikatny glow, wykończenie w
stylu upiększenia skóry (duża w tym zasługa dwutlenku tytanu nano -
dzięki niemu emulsja nie bieli skóry, ładnie się rozprowadza i wchłania). To
może się naprawdę podobać, co więcej, dla dużego grona osób taki filtr to
marzenie, prawda? Gdzie więc tkwi
haczyk?
Opis na
opakowaniu, stronie firmowej itd. jest bardzo skąpy. Założyłam, że dołączona
ulotka do produktu zdradzi więcej. Niestety. Najbardziej interesowało mnie
stężenie kwasu azelainowego. Sądziłam, że wraz z upływem czasu (a seria Azelac
jest już długo na rynku i linia uzupełniana jest o kolejne produkty) Sesderma
zamieści czytelną informację w tym zakresie. Nie było także wzmianki odnośnie
nakładanej ilości, co stało się normą pośród oferty aptecznej. Nie powiem, emulsja ma taką konsystencję,
że wymaganą ilość nakładałam bez problemu. Tylko z kolei w takim przypadku na
mojej skórze nie był już widoczny glow a niesamowite błyszczenie, jakby
produkcja sebum wymknęła się spod kontroli. Co też zawartość miki dodatkowo
podkreślała. Kolejne wątpliwości, pytania... Na pewno cery suche i normalne o
wiele lepiej odbiorą rodzaj wykończenia i docenią ten rodzaj błysku. Ja lubię,
jednak zdaję sobie sprawę że nałożenie tego filtra w ilości dwóch pompek, to
ochrona żadna...a z kolei dokładanie większej porcji przy mojej mieszanej cerze
nie jest dobrym pomysłem.
Pomyślałam, że z jednej strony to ciekawe rozwiązanie -
filtr, który ma posiadać dodatkowe elementy pielęgnacji i jeszcze upiększać
skórę. Chyba większość z nas marzy o takim specyfiku ;) i prawdopodobnie TO
marzenie sprawiło, że podeszłam do emulsji z ogromnym entuzjazmem i myślą, och w końcu będzie coś w Europie na miarę
japońskich czy koreańskich filtrów.
Kupiłam ją w
połowie listopada ubiegłego roku, kiedy to już temperatury zaczynały się iście
zimowe i pomimo, że nie było śniegu a dużo słonecznych dni, to było zwyczajnie
zimno a odczuwalna temperatura dawała się mocno we znaki. Po kilku aktywnych dniach stwierdziłam, że emulsja jest zbyt lekka.
Owszem, ładnie się na niej trzymał makijaż, lecz w zderzeniu z zimnym wręcz
mroźnym powietrzem czułam jakbym miała nagą skórę bez grama otulającej
pielęgnacji. Podobało mi się jej wykończenie, lecz wyłącznie do stosowania w
pomieszczeniach...a po co mi filtr kiedy dni są bardzo krótkie i znaczną
ich część przebywałam pod dachem. Z
kolei wybierając się w plener potrzebowałam pielęgnacji i ochrony w jednym.
Wtedy też sama sobie dziękowałam w myślach, że zabrałam japońską Rayselę.
Pomimo, że zima w UK jest inna, to nie oznacza że
mniej odczuwalna. Niska
temperatura, deszcz i wiatr potrafią tak samo zniechęcić do tej pory roku. W
każdym razie postanowiłam dalej używać emulsji, czego na pewno nie zrobiłabym
podczas polskiej zimy. W którymś momencie panująca aura za oknem była moim
najmniejszym zmartwieniem, ponieważ im
dłużej używałam emulsji, tym bardziej czułam narastający dyskomfort. Zaczęło się od ściągnięcia skóry, potem
pojawiło się swędzenie (na tyle męczące, że czasami musiałam ją zmyć), na
koniec zaczerwienienie na całej twarzy i utrwalony rumień na obszarach naczynkowych.
Emulsja była jednym z niewielu nowych elementów, które wprowadziłam w tamtym
czasie i muszę przyznać, że w dość krótkim przedziale pokazała się z niezbyt dobrej
strony. Dla pewności zrobiłam kilka odstępów i każdorazowy powrót kończył się
podrażnioną, zaogniona skórą. Sytuację ratowało serum Revitalise & Glow
Aurelii czy Triple Hyaluronic Antioxidant Hydration Serum Allies of Skin, nie
byłam w stanie używać emulsji solo. Częściową winą "obarczałam"
kurację retinolem, ale po usunięciu emulsji na rzecz innego filtra z
codziennego schematu pielęgnacji problem zniknął.
Zawiera połączenie filtrów fizycznych i
chemicznych. Patrząc na INCI czuję duży niedosyt, ponieważ emulsja kosztuje ok.
180 zł i oczekiwałabym
czegoś więcej niż to, co zdecydowano się w niej umieścić (Tinosorb S,
Ethylhexyl methoxycinnamate występuje także pod nazwą Octyl Methoxycinnamate,
Butyl Methoxydibenzoylmethane to Avobenzone oraz dwutlenek tytanu i dwutlenek
tytanu nano. Jest także Ethylhexyl salicylate, Ethylhexyl Triazone) Dla
porównania mleczko (Shiseido) ELIXIR REFLET Balancing Oshiroi Milk SPF50+
PA++++ (35g) zawiera filtry: Octinoxate, Octocrylene, Parsol SLX, Uvinul A
Plus, Tinosorb S (wymarzona formuła dla cer mieszanych i tłustych) kosztuje ok.
20 funtów. Wspominam o tym celowo, ponieważ emulsji Azelac RU nie wybrałabym
jako typowego filtra wybierając się np. w plener (podobnie zresztą jak mleczka
Shiseido) - to są dla mnie codzienne produkty pod makijaż do biegania po
mieście, gdzieś tam koło domu itd.
Nie poruszam
kwestii przebarwień (nie posiadam ich), ale z kolei piegi czy też małe plamy po
pryszczach zanikają bądź ulegają szybkiemu rozjaśnieniu za sprawą kuracji
retinolem i tego, że regularnie stosuję kwasy. Natomiast nie ma we mnie aż tyle
zaufania, by oprzeć ochronę UVA i UVB wyłącznie o preparat Sesdermy zwłaszcza,
że mam w pamięci spotkanie z innowacyjnym filtrem SVR Sun Secure Extreme SPF50+
(Multi-resistant ultra-matt gel) - zamierzam o nim zrobić krótką notkę, choć
możliwe że producent dopracował/poprawił filtr i w tym roku będzie to już coś
innego? ;) Ostatecznie nie czuję się przekonana do jej roli oraz działania, by
kupić kolejne opakowanie. Swoją drogą na rynku nie brakuje dobrych filtrów,
więc jest w czym wybierać.
Kupiłam, poznałam i nie, nie zużyłam do końca. Nie byłam w stanie, co więcej gdyby nie
reakcja skóry w takiej postaci, to pewnie zużyłabym do końca i zapomniała.
Owszem, byłam i jestem rozczarowana. Kto by nie był?! zwłaszcza, że kupiłam ją
świadomie. Nie posłuchałam swojej intuicji ;) Więcej tego nie zrobię. Chyba ;))
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja niestety przeżyłam dokładnie takie samo rozczarowanie tym produktem :( A Azelac Sesdermy bardzo lubię i używam do dziś.
OdpowiedzUsuń