Oferta Polnego Warkocza od dłuższego czasu jest
coraz bardziej popularna. W zeszłym roku miałam okazję poznać Rumiankową Esencję, która jest po
prostu płynem micelarnym i to spotkanie zachęciło mnie do bliższego poznania
reszty oferty. Nie mam żadnych zastrzeżeń względem płynu micelarnego, używałam
go do twarzy i był po prostu dobry. Wracać nie zamierzam, bo zwyczajnie jest to
mało ekonomiczne rozwiązanie dla mnie. Natomiast jeżeli ktoś szuka płynu
micelarnego i kieruje się określonymi wytycznymi, to być może jest to akurat
dobry kierunek. Dla mnie samej
nazewnictwo jest mylące i wprowadza trochę zamieszania, tonik a esencja, czy
płyn micelarny to jednak zupełnie inne formuły oraz przeznaczenie, co więcej
niektóre z nich z wielu powodów możemy usunąć ze swojej pielęgnacji. No ale
OK, rozumiem zabieg, esencja znacznie bardziej przyciąga uwagę niż tonik ;)
Kupując Esencję Kojącą Złoty Korzeń do cery normalnej i wrażliwej oraz Esencję
Nawilżającą Z mleczkiem pszczelim do cery suchej wiedziałam, że tak naprawdę to
są toniki. Owszem, mają dobre proste składy, ale nadal jest to tonik i tak je
będę oceniać.
Prostota opakowań, do tego ciekawe etykiety,
szklane opakowania, przystępne ceny oraz coraz lepsza dostępność - to są niewątpliwe
atuty Polnego Warkocza.
Myślę, że dla wielu osób które zaczynają swoją przygodę ze świadomą pielęgnacją
oraz dla tych, którzy szukają przyjaznych składów to dodatkowy magnes. PAO 6
miesięcy.
Płyn micelarny dostałam w prezencie w zeszłym roku i mile mnie
zaskoczył. Udany kosmetyk, aczkolwiek wydajność nie jest jego mocną stroną.
Jednak te słowa pisze wielbicielka dużych pojemności.
Jeżeli kupuję micel, to minimum 250 ml. Nie będę poświęcać mu tutaj za wiele
uwagi. Zużyłam, wracać nie zamierzam.
Toniki/esencje.
Wodniste konsystencje
lubię aplikować z dłoni lub w postaci mgiełki (przelałam zawartość do butelki z
atomizerem) którą następnie wklepuję delikatnie opuszkami palców. Muszę
powiedzieć, że w takim wydaniu używa mi się ich bardzo przyjemnie. Jedna jest
na noc, druga na dzień. Łagodne, nie wywołują podrażnienia (co akurat przy
retinolu u mnie nie jest takie oczywiste), pozostawiają przyjemne uczucie
ukojenia i zmiękczenia skóry. Dobrze się komponują z resztą pielęgnacji. Nie są może wybitne, ale to porządny
produkt za niewielkie pieniądze (każda z nich kosztuje ok. 12 zł, pojemność 100
ml, szklane opakowanie, PAO 6 miesięcy, coraz lepsza dostępność - wszystko
można sprawdzić na firmowej stronie gdzie jest podana pełna siatka dystrybucji
stacjonarnej oraz internetowej).
Pomimo, że zostały podzielone ze względu na
przeznaczenie: kojący i nawilżający, to jak tak naprawdę moja skóra nie odczuła
pomiędzy nimi różnicy.
Przyjemne, nie wyróżniają się jakoś szczególnie na tyle, by zapadły w pamięć. Zmiana
opakowania i aplikacji zwiększyła wydajność. Czy warto? Wszystko zależy od kondycji skóry, jej potrzeb i
preferencji. Mam zbyt wielu innych faworytów, którzy znacząco wyróżniają się na
tle tej grupy kosmetyków, by chcieć kupować ponownie toniki Polnego Warkocza.
Za to produktem,
który zapadł mi w pamięci i będę chciała kupić ponownie jest Oczyszczający koncentrat z olejem lnianym/
Olej emulgujący do mycia twarzy (bardzo go polubiłam i podobają mi się
jego właściwości oraz skuteczność). Zachwycałam się nim na Fejsie dzieląc się pierwszymi
wrażeniami, za to dzisiaj jest jego przysłowiowe pięć minut. Zapracował na
pełną prezentację.
Butelka z ciemnego szkła z pompką, pojemność 150
ml, PAO 6 miesięcy, cena ok. 45 zł.
Z uwagi na bardzo gęstą konsystencję miałam
wątpliwości, czy uda się ją zużyć do samego końca bez zbędnych kombinacji.
Udało się! Pompka posiada rurkę o dość dużej średnicy a jej długość jest
idealnie dopasowana do pojemności, do tego lekkie zakrzywienie okazało się niezwykle praktyczne i pomocne.
Niby detal, ale jest i jedynie ostatnią porcję zlałam do pojemnika. Olej gładko
spływa po wnętrzu butelki, nie tworzy zacieków itd. Z racji formuły nacisk na pompkę jest dość mocny, czuć pewien opór, ale
od początku do końca działała bez zarzutu. Atutem jest brak zapachu, tzn.
olej pachnie zwyczajnie olejem lnianym i to też raczej w wersji light (ktoś,
kto zna zapach oleju lnianego będzie wiedziała o co chodzi ;)). Dla mojego nosa
był to neutralny aromat. Bogata i skoncentrowana
formuła oleju zamkniętego w żelu gładko rozprowadza się w dłoniach delikatnie
"topiąc" pod wpływem ciepła skóry - coś w stylu melting cleanser. Zwyczajnie przeobraża się w olej, lecz dzięki
swojej formule nic nie ścieka pomiędzy palcami. Co więcej nanosząc go na suchą
skórę rozprowadza się gładko, z poślizgiem, nie ciągnie skóry. Następnie moczyłam
dłonie i wykonywałam krótki masaż, na tyle, by połączyć olej z wodą, a
następnie spłukać całość (mleczną emulsję, która pojawia się w wyniku emulgacji)
przy pomocy ciepłej wody.
Świetnie rozpuszcza kosmetyki kolorowe oraz filtry. Przy pełnym makijażu używam dwóch pompek,
do samych filtrów starcza jedna (w ujęciu dwuetapowego oczyszczania). Skóra po
zmyciu jest miękka, gładka i przyjemna w dotyku.
Skuteczny, wydajność także bez zarzutu. Relacja
cena/pojemność/właściwości na plus, do tego interesujący skład. Mnie się podoba, zrobił dobre wrażenie i jak
tylko będę miała okazję oraz okienko, z chęcią wrócę.
Oferta Polnego
Warkocza nie wywołała rewolucji w mojej pielęgnacji, ale zakupów nie żałuję, a
przy okazji poznałam bardzo dobry olej do mycia twarzy. Oby więcej takich
perełek na polskim rynku :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja właśnie zużyłam koncentrat z olejem lnianym i mam mieszane uczucia. Zmywał rzeczywiście bardzo dobrze (do oczu nie używałam) i bez problemu. Natomiast konsystencja, która Tobie się tak podobała dla mnie była minusem. Koncentrat był tak gęsty, że nawet po ogrzaniu go w dłoniach miałam wrażenie, ze ciągnie skórę twarzy. Bardzo trudno się rozprowadzał na suchej skórze i odczuwałam dyskomfort. Z tego powodu już chyba go nie kupię. Teraz zaczynam olejek Veoli z kawałkami pomarańczy i ciekawa jestem jaki będzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, żałując, że dopiero teraz odkryłam Ciebie i Twoje 1001 pasji
Dzień dobry :)
UsuńDziękuję za odwiedziny i komentarz oraz miłe słowa! Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj ciekawe dla siebie tematy oraz informacje :)
Tak sobie myślę, czy mój odbiór konsystencji tego oleju nie wynika z tego, że mam bardzo ciepłą łazienkę. Z tego też względu na półce przechowuję wyłącznie ograniczoną ilość produktów. I stąd też inny odbiór, a swoim komentarzem przypomniałaś mi kilka innych rozmów odnośnie tego kosmetyku i ktoś wspominał o temperaturze otoczenia.
Podziel się wrażeniami odnośnie Veoli, bo miałam tylko ich mleczną emulsję do mycia (początek super, ale z czasem jakoś tak bez większego entuzjazmu, może dlatego że za ułamek jej ceny mogę kupić genialne emulsje z Vianka, które moja skóra bardzo lubi) oraz krem na dzień (skomplikowana relacja, zwłaszcza że po raz kolejny półka eko pokazuje jak trudno jest opracować formułę kremu funkcyjnego). Do zakupów dostałam pakiet próbek pozostałej oferty firmy (akurat oleju nie było) i żadna nie wywołała chciejstwa.
Pozdrawiam serdecznie
Joanna