Ponad dwa miesiące temu dokonałam pierwszych
zakupów z Natural Secrets i pośród wybranych kosmetyków znalazło się Serum
dwufazowe silnie ujędrniające. Szukałam czegoś dwufazowego na miarę esencji Taka Tonka. Początkowo sugerowałam
się dwufazową formułą, potem doszedł skład ze względu na zawartość między
innymi: wit.C (Ascorbyl Tetraisopalmitate 3%), kwasu ferulowego 0,7%, oleju z
opuncji figowej, biofermentu z aceroli. Znajdziemy tutaj także hydromanil,
witaminę E, ekstrakt z lukrecji, koenzym Q10 ALE przede wszystkim to, co zwróciło moją uwagę, to połączenie olejów.
Są to oleje zimnotłoczone, nierafinowane należące do grupy bogatej w kwasy NNKT
Omega 3, 6 i 9 - jednym słowem idealne
do odbudowy
i wzmacniania bariery naskórkowej. W połączeniu z pozostałymi
składnikami serum staje się genialnym kosmetykiem, który w zależności od
potrzeb skóry możemy umiejscowić w dowolnym punkcie naszej pielęgnacji.
Ten skład dla
mnie, to idealny przykład tego, że osoba lub osoby stojące za formulacją wiedzą,
co robią. Bardzo pozytywnie odbieram kontakt z właścicielką, która udzielała
wyczerpujących odpowiedzi nie tylko na temat serum, użytych stężeń, składników
itd. Podążyła także za sugestią, by kluczowe informacje umieścić w opisie
produktu na stronie sklepu.
Dla kogo jest to produkt?
Na pewno dla osób,
które lubią oleje. Z uwagi na mieszankę jest nieco tłusto i choć dwufazowa formuła
w pewien sposób niweluje ten efekt, to należy mieć na uwadze samą kategorię.
Działanie, właściwości.
Właściwości
silnie ujędrniających nie jestem w stanie ocenić, po pierwsze używam go zbyt
krótko, a po drugie moja pielęgnacja jest tak ustawiona, że między innymi takie
działanie zapewniają mi poszczególne produkty oraz ich połączenia. Zawarte w
nim składniki na pewno nie pozostają dla skóry obojętne :) Stosowałam serum w
dwóch wariantach, rano i wieczorem. W zależności od dziennego schematu byłam
zadowolona z jego zachowania w ciągu dnia pod filtrem lub makijażem, jednak
wiem, że im będzie cieplej, to taka opcja ulegnie zmianie. Natomiast z uwagi na
skład serum idealnie wpisało się w potrzeby wieczornej pielęgnacji. Celowo go
też pokazałam w poprzednim wpisie w takim zestawieniu KLIK
Dlatego też tak
bardzo to serum mnie zachwyciło i myślę o zakupie kolejnego opakowania :)
Ascorbyl Tetraisopalmitate może nie zapewnia takiej mocy działania
jak kwas askorbinowy, ale został tutaj użyty w 3% i do tego kwas ferulowy 0,7%
- zachęcam do zapoznania się z opracowaniem z Biochemii Urody, gdzie w bardzo przejrzysty
sposób została opisana charakterystyka
tetraizopalmitynianu askorbylu oraz kwas ferulowy,
co też tłumaczy dlaczego został użyty w takim (a nie innym stężeniu) przy
obecnej formulacji. W różnych charakterystykach jest informacja, że sugerowane
stężenie to pomiędzy 0,5-1%. Posiada żółty kolor i charakterystyczny zapach,
jest to naprawdę specyficzny aromat i choć dodano tutaj składnik zapachowy, to
kwas ferulowy i tak wybija na tym tle. Nie jest to nieprzyjemne, ale wiadomo,
co nos, to inne odczucia ;) Dopytywałam się o możliwość zastosowania większego
stężenia wit. C, ale zostałam poinformowana, że grupa testowa wspominała o
nadmiernym zaczerwienieniu i wrażliwości, niemniej Pani Zofia jest otwarta na
kolejną próbę i być może pojawi się taka możliwość. Mocno kibicuję takiej
postawie, ponieważ widać, że opinie klienetów/ich zapytania oraz sugestie są
brane pod uwagę. Druga rzecz, mało firm ujawnia stężenie Tetry i dlatego też
tak chętnie kupuję Super Serum A. Florence. Z tym, że to już inna formuła i w
składzie znajdują się dwie formy witaminy C - 5% Tetrahexyldecyl Ascorbate oraz
5% Ascorbyl Glucoside, ale dzisiaj nie o nim :D
Witaminę C bardzo
lubię i nie wyobrażam już sobie żeby jej nie było, nadal chętnie sięgam po
serum z kwasem askorbinowym Liqpharm
Liq CC Rich, ale to wymagający produkt i nie dla każdego. Myślę o powrocie
do Dr Irena Eris Institute
Solution L-ascorbic Power Treatment (8,5 ml) a z kolei moją petardą
kosmetyczną stało się serum z etylowym
kwasem askorbinowym NIOD
Ethylated L-Ascorbic Acid 30% Network (ELAN2), to bardzo doceniam właściwości
tetraizopalmitynianu askorbylu, zwłaszcza w preparatach gdzie jest podane jego
stężenie.
Serum Natural Secrets ma dla mnie kilka atutów i
są nimi: świetny skład,
podane stężenia składników aktywnych, przyjemną formułę i co najważniejsze
połączenie przyjemnego z pożytecznym :D Serum nie tylko wykorzystuję do
wzmacniania bariery naskórkowej, ale dzięki właściwościom poszczególnych
składników (w tym wit. C, kwasu ferulowego) działanie staje się wielopoziomowe.
Nie szukałam takiego rozwiązania, a jednak cały czas zachwycam się tymi
walorami. Do tego polska firma, cena bardzo przystępna (159 zł), szklane opakowanie z
pipetą, długa data ważności (wszystkie informacje wybite na spodzie
opakowania). Na pewno za jakiś czas wrócę z pełną recenzją i odniosę się do
tego, co zostało napisane dzisiaj :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja lubię wit C w kosmetykach ale nie lubię tłustego i zbyt dużej ilości olejku bo mnie wysypuje po tym więc pewnie tu bym się wstrzymała :( z Liq wolę serum Light :D
OdpowiedzUsuńDlatego to serum nie jest dla każdego ;) no i pozostaje kwestia tego po jakie oleje sięgałaś oraz jak były używane.
UsuńZ racji składu oraz formy jest to zupełnie inne serum niż Liq CC, ale z kolei pod kątem zachowania na skórze jest pewne podobieństwo (dwufazowa formuła daje mu pewną lekkość, no i oczywiście jeżeli nie przesadzimy z ilością, to wszystko jest OK).
Bardzo ciekawie wygląda i się zapowiada to serum. Miałam kiedyś coś tej marki, zdaje się że jakiś balsam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo sobie chwalę ich produkty z przedziału premium, to serum tam się znajduje między innymi. Mam tez genialny Micelarny balsam do demakijażu, cudo :)) i pewnie kupię jeszcze kilka innych kosmetyków :)
UsuńJa zupełnie nie znam. Bardzo chętnie poczytałam, może kiedyś będę miała okazję poznać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPewnie :) nic na siłę i zgodnie z potrzebami skóry :)
UsuńNie znam ale moze i byc fajne :)
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz w swojej pielęgnacji witaminę C a przy okazji oleje, to warto rozważyć zakup :)
UsuńNie używam w pielęgnacji olejkow jako osobny produkt, ale bardzo lubię, jak serum z wit C jest takie olejkowe, nie wiedzieć czemu ale sprawia mi to przyjemność i moja skóra się dobrze czuje z taką konsystencją, mam wrażenie, że jest taka napojona :)
OdpowiedzUsuńLubię też oczywiście serum z witaminką C, używam wciąż tego z TO, o którym rozmawiałyśmy, nie mam jeszcze opinii o nim, ale na razie wydaje się w porządku, także zobaczymy, co o nim powiem, jak skończę opakowanie :) Bardzo sobie chwalę też Liq CC Light i Rich, oba lubiłam, pewnie odkupię kiedyś :)
Warto wspierać pielęgnację olejami, głównie z uwagi na barierę naskórkową, ale też trzeba pamiętać, by robić to z głową :) A to serum zachwyciło mnie składem, tym jak zostały dobrane oleje i jeszcze smaczkiem staje się wit. C z kwasem ferulowym. Może stężenie nie jest wysokie, lecz przy tej pochodnej liczy się regularność oraz komfort stosowania.
UsuńKwas askorbinowy, to MOC - zwłaszcza w wyższych stężeniach (10-15%) i mnie samej podoba się ten efekt świetlistej skóry po nim. Niemniej trzeba uważać przy nim i chyba dlatego tak chętnie sięgam po inne formy wit. C (ale Liq CC Rich od chwili premiery nie wypada z mojego rankingu :)).
Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego nie używasz kosmetyków z Biochemii Urody, prócz oczywistego, nie każdemu się chce bawić w mieszanie samemu.
OdpowiedzUsuńO rany ;) zastrzeliłaś mnie tym pytaniem :D ponieważ odpowiedź nie jest prosta.
UsuńMoja przygoda z kręceniem własnych kosmetyków, poznawaniem surowców i wszystkim co z tym związane zaczęła się ponad 12 lat temu. Wtedy też nie było to na tyle popularne, więc sporo półproduktów zamawiałam ze Stanów. W tamtym okresie pojawiły się Mazidła, BU, ZSK i coś tam jeszcze. BU miało przewagę, proponowało gotowe zestawy i w większości to były proste kosmetyki. Z racji tego, że w moim domu rodzinnym był sprzęt labo (różnego rodzaju zlewki/miarki/bagietki itd.) postanowiłam zrobić większe zakupy i zgłębić temat. To była fajna przygoda, ale pokazała też, że na sam start potrzeba określonych środków, przemyślanych receptur (tak, by wykorzystać wszystkie składniki w ramach ich ważności itd.). Wygospodarowanie miejsca nie stanowiło problemu, ale nagle się okazało, że to nie do końca moja bajka. W domu musiałoby być typowe studio przeznaczone na laboratorium. Same zestawy z BU (lub obecnie innych miejsc) także wymagają spełnienia określonych norm (nie wyobrażam sobie, że ktoś łączy składniki pomiędzy książką/telefonem a kuchnią, oczywiście to duży skrót, ale mam nadzieję że wiesz, co mam na myśli). I choć zakupy robiłam co jakiś czas, to potem coraz rzadziej aż w końcu przestałam. Dodam, że wtedy oferta też była inna niż dzisiaj. BU z jednej strony poszła za trendem, ale w innych aspektach nadal tkwi w początkach swojej działalności (tradycyjny przelew, omówienie szczegółów wysyłki zagranicznej na maila itd.). Przyzwyczaiłam się do innej opcji zakupów via net :)
Jest także inny powód, gdyby faktycznie można było w warunkach domowych, samodzielnie przygotowywać kosmetyki, to po co praca wielu ludzi, którzy nie tylko odpowiadają za receptury, ale także prowadzą badania. Oczywiście to temat bardzo złożony i jeżeli ktoś lubi bawić się w chemika hobbystycznie, to super i nic mi do tego. Dla mnie pas, zwłaszcza że nie widzę sensu, by tworzyć kosmetyk odwzorowujący coś, co jest już w sprzedaży i mogę go kupić od ręki. Dawno temu byłam zakręcona na punkcie esencji z Decleora. One wtedy miały zabójcze ceny i ktoś powiedział, że dlaczego by tego nie ukręcić w domu. Po czym podliczenie samych kosztów surowców sprawiło, że szybko pomysł upadł. Dochodziła jeszcze formuła, obliczenie proporcji (bardziej na czuja, bo przecież to akurat jest tajemnicą handlową).
I tutaj można także odnieść się do różnych manufaktur powstających jak grzyby po deszczu (nie tylko w Polsce), że do produkcji dobrej jakości kosmetyków potrzeba czegoś więcej niż tylko podstawowej wiedzy lub chęci ;)
Dzisiaj dostęp do dobrej jakości składników aktywnych jest coraz lepszy i w dużej mierze w tym także zasługa Deciem, które wprowadziło na rynek The Ordinary i pokazało, że można. Świadomi konsumenci także wywierają wpływ.
Uważam, że przygoda z BU oraz innymi sklepami tego typu oraz w ogóle z surowcami jest świetnym wstępem do tego, by nauczyć się czytać składy, poznać funkcje danych składników, wiedzieć na czym polega przygotowanie formulacji (że nie ocenia się i nie analizuje składu 1:1 itd).
Gdybym dzisiaj zaczynała swoją przygodę ze świadomą pielęgnacją, to pewnie oferta BU (i nie tylko) byłaby dla mnie atrakcyjna, ale jestem już na innym etapie. Nie tylko w kwestii oczekiwań i preferencji, lecz przede wszystkim dostępności oraz samego podejścia do zakupów.
Nie wiem, może kiedyś zapragnę na nowo poznać BU ;) zwłaszcza, gdy zmienią system obsługi zamówień, ale na chwilę obecną nie planuję.
Na pewno chętniej zrobiłabym u nich zakupy, gdyby oferowano już gotowy produkt bez konieczności samodzielnego mieszania, coś w takim wydaniu ja The Ordinary.
Dziękuję Asiu za wyczerpującą odpowiedź. Jak najbardziej rozumiem o co Ci chodzi. Niestety moją odpowiedź, która wkleiłam pare dni temu widzę, że wcieło. Też używałam BU jakieś 10lat temu, no i mi o nich przypomniałaś w tym poście i zerknęłam na ofertę i powiem Ci, że kuszą - BU 25% tetrą, a Mazidła boosterem ceramidowym.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Nie wiem co się stało z komentarzem :( Sprawdziłam sekcję spamu, bo czasem tam znajdowałam komentarze, ale jest czysto. Nie ma żadnego śladu.
UsuńDaj znać jeżeli zdecydujesz się na zakupy, z chęcią poznam Twoje zdanie :)
Oj kochana Ty to wiesz jak na mnie podzialac, znow mi sie marzy tym razem to serum ;D
OdpowiedzUsuńJak już zużyję wszystkie zapasy, to na pewno kupię, lubię tłuste na noc. Zamówię do spółki z dużym opakowaniem esencji aloesowej. Liczę, że spodoba mi się ich balsam myjący. Fajnie, że marka jest otwarta na propozycje, a ich produkty są przemyślane.
OdpowiedzUsuńHi! Interesting beauty products. I would like to try them. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńI hope you´ll visit my blog soon. Have a nice day!