Wiem, że dla wielu osób temat filtrów jest nużący jednak
bez względu na wizję pielęgnacji/podejście do niej jak i samej skóry warto je
mieć na uwadze. Tak
zwyczajnie, bez nadmiernej gorliwości i siania zamętu. Od zawsze podkreślam, że
nie jestem ortodoksyjną filtromaniaczką i staram się zachować zdrowy rozsądek.
Wraz z każdym nowym sezonem firmy starają się coraz bardziej o komfortowe
formuły, by stosowanie filtrów nie było przykrą koniecznością. Dopasowanie
SPF-u często graniczy z cudem, z różnych przyczyn, bo przecież każda skóra jest
inna. Mnie w tym sezonie niesamowicie
zaskoczył i zachwycił Doctor Babor Repair Cellular Ultimate Protecting Balm
SPF50 - o zakupie zadecydowały: skład INCI, dostępność, rekomendacja
producenta odnośnie lekkiej konsystencji oraz to, że jest odpowiedni dla skóry
wrażliwej.
Mam skórę mieszaną, naczyniową z rosacea w
remisji. Bardzo wrażliwą, z tendencją do odwodnienia i przesuszenia.
Zacznę od tego,
że szalenie odpowiada mi opakowanie oraz
dozownik. Niby to tylko tubka z pompką, ale jakże ułatwia codziennie
stosowanie. Konsystencja przypomina
raczej delikatną emulsję, która gładko sunie po skórze, nie ciągnie jej, a
początkowy efekt bielenia bardzo szybko ustępuje wnikając w skórę i
pozostawiając efekt glow. Tak, filtr się
błyszczy, lecz nie ma nic wspólnego z mocnym, czasem wręcz oleistym
wykończeniem, które w przypadku skór mieszanych nasila się w ciągu dnia. Trzeba
też dość szybko z nim pracować, a to dlatego, że posiada pewnego rodzaju
lepkość i choć nie jest to filtr zastygający w klasycznym ujęciu, to dołożenie
kolejnej warstwy lepiej wykonać ruchem stemplująco-wklepującym niż
rozcierająco-wklepującym. Jest to pewnego rodzaju wada i zarazem zaleta. Zaleta dlatego, że Babor przypomina typowe
bazy pod makijaż w stylu "gripping primer", których zadaniem jest
scalenie podkładu ze skórą a'la klej ;) Wiem, brzmi to kosmicznie, jednak każdy
kto miał do czynienia z tego typu bazami pod makijaż będzie wiedzieć CZEGO się
spodziewać :) Dzięki temu staje się on wymarzonym filtrem pod makijaż. Od razu
też dodam, że używany samodzielnie lub w połączeniu z bardzo minimalistycznym
makijażem także wygląda świetnie.
Z uwagi na formułę oraz konsystencję jestem w
stanie nałożyć go w znacznie większej ilość niż ta przepisowa, moja skóra go
wręcz spija. Poniżej na
bazie obliczeń można zobaczyć JAKĄ ilość nakładam na samą twarz, i tutaj zaletą
jest także to, że pełne 4 pompki stanowią optymalną ilość do jednorazowej
aplikacji (a potem do powtórzeń w ciągu dnia). Jest to także chyba jedyny
filtr, na który przy makijażu jestem w stanie go reaplikować. Moja metoda jest
taka, że ściągam nadmiar sebum przy pomocy bibułek matujących z Inglota (dzięki
temu nie naruszam makijażu), a potem delikatnie wklepuję filtr przy pomocy
gąbki do podkładów "cushion".
Bez problemu
nakładam go pod oczy, nie migruje i ich nie podrażnia (nawet jeżeli wyjadę
powyżej doliny łez).
Bezzapachowy ,
nie zawiera barwników.
Jego największym atutem dla mnie (poza oferowanym poziomem ochrony) jest
przede wszystkim kosmetyczna elegancja.
To coś, na co wciąż czekam po stronie oferty aptecznej aczkolwiek w/w filtrowi
Avene nie mam nic do zarzucenia, podobnie jak SVR AK Secure DM Protect SPF50 +
(jednak używając taki SPF jak Babor lub Purito Centella Green Level Unscented
Sun SPF50+ PA++++/ Evermere Moist Tec UV Gel SPF50+ PA++++/ Noevir Raysela
Protector UV Gel SPF50+ PA++++/NIOD Survival 30 - chce się więcej :D).
Babor w trakcie aplikacji a potem utrwalony pudrem
NARS Light Reflecting Setting Powder Crystal Translucent
Babor Repair Cellular Ultimate Protecting Balm SPF50 tuż po nałożeniu
w dziennym świetle oraz pełnym słońcu
Babor w roli bazy pod makijaż
Moim zdaniem to
świetna opcja dla osób, które nie
szukają filtrów o matowym wykończeniu. Tutaj blasku i błysku jest dużo,
wilgotne wykończenie które po wchłonięciu wciąż przypomina satynowy woal. Dla niektórych jego lepkość jest dużą wadą,
u mnie natomiast atutem i co więcej dość szybko się wchłania zapewniając mi
dodatkową porcję nawilżenia w ciągu dnia. Po zmyciu skóra jest w dobrej
kondycji i bez względu na wybrany schemat pielęgnacji porannej (na bogato lub w
wersji mocno minimalistycznej) nie czuję potrzeby extra regeneracji (jak to np.
ma miejsce w przypadku mleczka dla skóry wrażliwej z Anessy Perfect UV
Sunscreen Mild Milk for sensitive skin SPF50+ PA++++).
W składzie jest
zawartych 5 filtrów:
Ethylhexyl
Triazone
Diethylamino
Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate
Phenylbenzimidazole
Sulfonic Acid
Ethylhexyl
Methoxycinnamate
Bis-Ethylhexyloxyphenol
Methoxyphenyl Triazine
Poza tym znajduje
się tutaj witamina E, gliceryna, arginina, beta-glukan, witamina C (Tetraizopalmitynian
askorbylu), ekstrakt z liści strączyńca oskrzydlonego (Cassia Alata Leaf
Extract) którego rolą jest wspieranie działania filtrów.
Dla kogo jest to filtr?
Przede wszystkim
dla osób lubiących wykończenie w stylu dewy glow, akceptujących lepkość na
zasadzie "gripping primer", która zanika po wchłonięciu się filtra
lecz jednocześnie nadal zapewnia dobrą przyczepność jeżeli chcemy nałożyć sam
puder sypki lub w kamieniu. Nawet jeżeli tego nie zrobimy po kilku chwilach on
zastyga, jednak nie jest to klasyczny filtr zastygający. Zdecydowanie otulająca
formuła, bardziej przypomina dobrej klasy krem niż filtr sam w sobie (jest
chyba nawet jeszcze lepszy w tym zakresie niż bezzapachowy Purito). Nie bieli,
nie pozostawia białej poświaty.
Jakie są jego słabe strony?
Na pewno nie jest
to typ filtra dla każdego rodzaju skóry, trzeba też lubić tego typu
konsystencje oraz wykończenia. Wiele osób narzeka na lepkość, rolowanie i pewien
rodzaj uczucia oblepienia (U mnie nic takiego się nie dzieje, ale testując
różne połączenia nie jest to rodzaj filtra, który polubi się z pielęgnacją
warstwową. Co akurat ma wpływ na włączanie serum z kwasem HA, które wymaga
zamknięcia i nigdy nie będzie samodzielnie "pracować" prawidłowo,
więc dołożenie lekkiego kremu bądź emulsyjnego serum stanowi podstawę). W
połączeniu z serum Liq CC Rich niezbyt dobrze współpracuje z tego względu, że
po nałożeniu i wchłonięciu tworzy dziwną taflę na skórze a'la błyszczącą
powłokę na skórze tworząc coś na kształt odbijającego ekranu, który zastyga.
Wygląda to bardzo dziwnie. Przy innych serach z wit. C póki co nie odnotowałam
problemów. Kolejnym minusem dla mnie jest brak możliwości nałożenia ulubionego
tintu Chanel POD filtr. Niestety on go rozpuszcza i tworzą się mało estetyczne
smugi, nie wygląda to dobrze. Za to genialnie współpracuje z Nutri-Bronze
Adaptive Sheer Tinted Serum firmy Oskia (niedawno zamieszczałam zdjęcie na
stories na IG i zostało ono zapisane w wyróżnionych, w sekcji
"Pielęgnacja" :))
Jakie są jego atuty?
Konsystencja,
użyte filtry, opakowanie + aplikator, przyjemność oraz komfort użytkowania -
jednym słowem wszystko to, co można określić jako kosmetyczną elegancję :)
Dostępność, dobra
relacja cena/właściwości - ja akurat za dobrej klasy produkt (nie tylko z
filtrami) jestem skłonna zapłacić więcej, ponieważ wpływa to na odbiór samego
produktu i przyjemność płynącą ze stosowania.
Pojemność 50 ml, cena 155 zł, dostępność - polska strona Babor,
Skincity UK a resztę podpowie
wyszukiwarka :)
Zakup Babor zakończył moje poznawanie nowości w
tym sezonie, w zasadzie
odpowiada mi on pod tyloma względami, że zwyczajnie nie czuję potrzeby
kupowania kolejnych. Na co dzień towarzyszy mi poniższa trójka, czekam jeszcze
tylko na wznowienie sprzedaży NIOD Survival 30 i to wszystko :)
Jakich wy macie ulubieńców lub co was zachwyciło z
pośród oferty SPF-ów? :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo skrupulatna recenzja, jak zawsze! :) Ja sama nie wiem, czy jestem nim zainteresowana. Z jednej strony tak - ciekawi mnie ta lepkość pod makijażem, właśnie jako baza. Z drugiej strony nie - ja chyba nie do końca lubię błyszczący efekt (moja skóra jest już wystarczająco błyszcząca :D), więc i tak byłby u mnie na pewno pudrowany. Ciekawi mnie jednak właśnie ten stopień wchłaniania, a ilość pozytywnych opinii kusi.
OdpowiedzUsuńA, no i jeszcze składniki towarzyszące - miodzio!
UsuńDziękuję :))) Starałam się omówić go najlepiej, jak tylko to możliwe.
UsuńW takim przypadku gorąco zachęcam do wypróbowania samej bazy w stylu "gripping primer", mam też wrażenie, że one są dużo lepsze nawet dla skór typowo tłustych, mocno przetłuszczających się i faktycznie wpływają na przedłużenie samego makijażu.
Na IG kilka osób pisało do mnie, które są zadowolone z Babor i mają bardzo tłuste skóry, ale trzeba lubić wykończenie w stylu dewy glow ;) Natomiast gdybyś miała okazję przetestować, to zachęcam, choćby dla zaspokojenia ciekawości :)
Prawda? :) i to się czuje, zwłaszcza przy bardzo minimalistycznej pielęgnacji, że ten filtr oferuje coś więcej niż tylko ochronę.
Zaciekawiłaś mnie tym kremem ogromnie, wygląda przecudnie, tylko nie wiem czy dobrze doczytałam, czy on odrobinę barwi jak krem Avene? Moja sąsiadka ma cerę naczynkową z melasmą i zmienia już chyba trzeci kolei krem, a żaden jej nie odpowiada przy bardzo jasnej cerze. Mówiłam, że lepiej jakby kupiła jeden a porządny, ale nie wie jaki, bo wszystkie są za ciemne, chodzi o barwiący. Co byś poleciła?
OdpowiedzUsuńBabor to klasyczny filtr, bez koloru, tak jak napisałam w tekście :) Bezzapachowy , nie zawiera barwników.
UsuńCo do filtra barwionego, to Avene jest dla mnie jak najbardziej trafiony. Wpis na jego temat znajdziesz na blogu plus dużo zdjęć, gdzie pokazałam bardzo dokładnie jego kolor, efekt stapiania się ze skórą itd. :)
Mam ten filtr, u mnie sprawuje się świetnie, sąsiadce nie pasował :)
UsuńKolor, czy właściwości/zachowanie na skórze nie do końca spełniły swoją rolę?
UsuńPrzepieknie wyglada na Twojej skorze kochana :D
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Nie liczyłam na taki sukces :D
UsuńMogę się tylko pod tą recenzją podpisać . Pomimo innego typu cery mam te same odczucia. Dodam jeszcze, że u mnie ten filtr nie lubi się z kosmetykami o sporej /średniej zawartości glikoli. Zresztą - nie on jeden. Zauważyłam, że wiele filtrów w typie własnie bazy pod makijaż (bez względu na wykończenie) nie lubi się z glikolami pod spodem. U mnie objawia się to jakby smużeniem, nie mogę rozsmarować go równomiernie, zbija się jakby w "kupki". A kiedy już jakimś cudem uda mi się go nałożyć na serum z glikolem to nie ma mowy o jakimkolwiek makijażu - nie dość, że go rozpuszcza to jeszcze wszystko się przeokropnie maże. Pozdrawiam serdecznie (katmag76)
OdpowiedzUsuńCiekawe :) tego nie brałam pod uwagę, bo akurat przy tincie Chanel wiedziałam, że może być ryzykownie ze względu na samą formułę. Natomiast genialnie współpracuje z serum z wit. C Endocare C-Ferulic Edafence, jeszcze sprawdzałam Dwufazowe serum Natural Secrets, też na plus. Mam także na liście w głowie cały czas serum, które polecałaś i kupię je jak tylko pojawi się okienko. Mam jeszcze coś innego na oku, ale i tak będę chciała je poznać.
UsuńCieszę się, że jesteś zadowolona :D bo to też pokazuje, że choć inny typ skóry, to łączą nas preferencje :)
Dziękuję za komentarz :)
A czy poleciłabyś go jako krem pozabiegowy kiedy ochrona przed UV jest niezbędna, ale skóra się podrażniona i nadreaktywna przez pierwsze kilka dni? Robiłam zabieg dermapenem i mój Truecica z Some by mi chyba się nie sprawdził, wyszło mi kilka ropnych gul (choć być może była to "zasługa" kremu akywnego Estgen, który dokupiłam do pielęgnacji domowej, nie wiem...). W każdym razie po zagojeniu skóry i tydzień od zabiegu żaden z nich już nie wywołuje takich reakcji.
OdpowiedzUsuńWg rekomendacji producenta jest to filtr ze wskazaniem właśnie po różnego rodzaju zabiegach, poza tym sam skład INCI od razu zwraca uwagę pod tym kątem. Filtr zawiera składniki kojące, które jednocześnie wspomagają regenerację.
UsuńNa własnym przykładzie mogę tylko dodać, że jest to filtr jednocześnie zapewniający pielęgnację, co akurat przy rosacea stanowi dodatkowy atut :)
Warto spróbować, może akurat okaże się dla Ciebie dobry wyborem?