Ofertę firmy
poznałam ponad dwa lata temu (pamiętam jeszcze jej początki, zanim został
uruchomiony sklep a w zakupach pośredniczyła moja koleżanka) i rozsmakowałam
się w niej na dobre, jednak brak możliwości zakupu od ręki wpływał na częstotliwość (choć muszę od razu zaznaczyć,
że zamówienia zagraniczne są obsługiwane bardzo sprawnie, firma posiada
przejrzysty system płatniczy oraz koszt dostawy.) i pomimo, że wolę zakupy
bezpośrednio u źródła, to ucieszyło mnie, że sklep w UK eKosmetyki
postanowił wprowadzić Szmaragdowe Żuki do swojej oferty.
Szmaragdowe Żuki cenię za podejście nie tylko do
samej pielęgnacji, ale przede wszystkim za formuły, wykorzystywane surowce i
niesamowitą dbałość o detale. Jest to manufaktura z pomysłem, pasją oraz wiedzą. Nie m tutaj
przypadkowych składników oraz formulacji. Do tego osoba, która stoi za firmą
tworzy kosmetyki z myślą o skórze z rosacea, bo sama też boryka się z
trądzikiem różowatym, więc to dodatkowo przyciągnęło moją uwagę. Nie ma chyba
lepszej rekomendacji niż sytuacja, gdy twórca nie tylko stoi ZA danym
produktem, lecz tworzy go z konkretnego powodu i pragnie, by działał we
właściwy sposób (bo jednocześnie sam z niego korzysta).
Zamierzam po
kolei omówić ich ofertę, ale zacznę od moich faworytów, ponieważ te kosmetyki
dobrze znam :) Zapraszam!
OLEUM
- hydrofilowy olejek do demakijażu i mycia twarzy, na taki olej czekałam :D a to głównie za sprawą zawartości oleju z pestek śliwki
(który uwielbiam od lat) i nadaje on
cudowny aromat marcepana. Bazuje on na lekkich olejach, i to się czuje podczas
stosowania, bardzo dobrze emulguje z wodą i świetnie spisuje się jako kosmetyk
do jednoetapowego oczyszczania. O ile oleje u mnie w demakijażu oczu nie
występują, to tutaj od czasu do czasu skuszę się na taki wariant, a to dlatego
że faktycznie szybko i skutecznie rozpuszcza kosmetyki kolorowe, nie podrażnia
moich bardzo wrażliwych oczu oraz nie ma efektu mgły po zmyciu. W zależności od
potrzeb można używać go na suchą lub wilgotną skórę. Jest w tym oleju coś, co
sprawia, że bardzo chętnie po niego sięgam i podoba mi się jaką skórę
pozostawia po jego użyciu.
Szczegółowy opis
INCI znajduje się na stronie firmowej i zachęcam do zapoznania się z nim, bo warto
:)
Opakowanie, to
butelka z pompką z ciemnego szkła, numer serii jest jednocześnie datą ważności.
Pojemność 100 ml, cena 95 zł - relację cena/pojemność/właściwości oceniam na
bardzo dobrą. Kluczowe składniki zapewne stoją za nazwą Oleum, pomysłowe
bardzo!
Gdybym miała wybrać TYLKO jeden olej do
demakijażu/oczyszczania, to zdecydowanie postawiłabym na Oleum. Nie tylko dlatego, że lubię wspierać
polskie firmy, ale dlatego, że to świetny kosmetyk i wyróżnia się na tle innych
manufaktur.
LINUM
- krem do ciała, TO jest moje objawienie *_* Nie
przypuszczałam, że pojawi się takie CUDO. O ile balsam do ciała Mokosh wersja
Żurawina oszałamia przede wszystkim zapachem oraz właściwościami, to Żuki robią
to jeszcze lepiej :) Jest to także idealny przykład, że eko MOŻE a nawet
NAPRAWDĘ działa, nie tylko udaje, co w dużej mierze większość firm sprzedaje...
Linum zachwyca na każdym poziomie, od
opakowania przed właściwości oraz działanie. Bardzo komfortowa konsystencja
(przypomina mi gęstą i puchatą śmietankę), która po skórze sunie gładko bez
zbędnego smużenia lub rozmazywania, pozostawia otulającą warstwę, lecz jej nie
obciąża, szybko się wchłania i nie ma problemów przy nakładaniu garderoby. Nie jest lepki ani tłusty. Genialnie
nawilża, odżywia skórę i przywraca jej komfort, szczególnie gdy jest
podrażniona lub wymaga dodatkowej opieki. Z perspektywy osoby, która od lat
boryka się ze zmianami atopowo-łuszczycowymi śmiało mogę napisać, że ten krem
do ciała przypomina kojący opatrunek. Świetny skład, przemyślany i
dopracowany na tip top. Nie ma tutaj żadnego przypadkowego składnika, a
wykorzystana kompozycja zapachowa jest naprawdę udana. Nie męczy, nie
przytłacza, a wręcz koi zmysły :)
Wielofunkcyjny :D lubię stosować także na dłonie, stopy, a bywa że
zastępuje krem na noc :)
Opakowanie, to
ciężki i masywny szklany słoik o pojemności 200 ml w cenie 95 zł, numer partii
spełnia równocześnie rolę daty ważności. Z racji, że len stał się jego
kluczowym składnikiem, więc jemu zawdzięcza swoją nazwę Linum :)
Przyznam, że
bardzo brakowało mi tego kremu i byłam mocno zawiedziona, gdy moje plany
uzupełnienia braków pokrzyżowała sytuacja z Covid-19. Dlatego tym chętniej zrobiłam zakupy, gdy zobaczyłam, że eKosmetyki
mają całą ofertę Żuków u siebie :))
HYPERICUM
- krem do dłoni i stóp, nie jest to może moja pozycja obowiązkowa, ale lubię wracać. Podobnie jak
w przypadku Linum w składzie znajdziemy składniki, które będą łagodzić,
regenerować i sprzyjać poprawie kondycji. Z racji opakowania oraz samej
konsystencji (budyniowo-żelowa) i jej zachowania, jest to kosmetyk idealny do wykorzystania
stacjonarnego. U mnie on zazwyczaj stoi
w strategicznym miejscu i w zależności od potrzeb używam wyłącznie do dłoni lub
także do stóp. Jest nieco bardziej gęstszy niż Linum, posiada także typowo
otulające wykończenie i tuż po nałożeniu lepiej dać mu kilka chwil na
wchłonięcie. Nie jest to klasyczny tłuścioch w wydaniu eko, po którym wszędzie
pozostawia się tłuste ślady. Zdecydowanie nie :D W przypadku bardzo suchej
skóry wnika w nią bardzo szybko zapewniając natychmiastowy komfort i w zasadzie
kilka regularnych aplikacji zapewnia odczuwalne działanie. Na tyle, że spełnia rolę
niewidzialnej rękawiczki. W momencie, gdy stan skóry ulega poprawie wystarczy zmniejszyć
częstotliwość, i celu utrzymania jej w dobrej kondycji wystarczy systematyczne
dozowanie małych porcji. Rewelacyjna
opcja ratunkowa lub jako doraźnie stosowany kosmetyk dla utrzymania skóry we
właściwiej formie :)
Szklany słoiczek o pojemności 50 g w cenie 55 zł, jego głównym składnikiem jest dziurawiec
i to stąd nazwa Hypericum :)
O kosmetykach Szmaragdowych Żuków mogłabym
rozpisywać się bez końca, zachwycać i podkreślać użyte składniki, połączenia,
formuły, ponieważ warto.
Co więcej, można bez problemu u nich kupić firmowe próbki, by podjąć decyzję
przed zakupem. Wkrótce też zamierzam opowiedzieć o kolejnych kosmetykach z ich
oferty i być może też zdecyduję się na zakup dwóch nowości dla mnie - Bakuchiol
Booster oraz Cerasus, ale to już na jesień :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Przyglądam im się od dłuższego czasu i z pewnością kupię parę kosmetyków, dziękuję za ten wpis, na początek zacznę od tych trzech, ale to też pewnie na jesień
OdpowiedzUsuńMają także próbki, więc to dobre rozwiązanie na początek by podjąć decyzję :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnoscia zapoznam sie z oferta tej marki :D
OdpowiedzUsuń:D
UsuńMnie do firmy / produktów przekonałaś. Z niecierpliwością czekam na wrażenia dotyczące kolejnych "żukowych" kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :)))
UsuńPrzyznam, że mam zagwozdkę, bo chcę kupić Cerasus, ale A. Florence ze swoim retinalem kusi mnie dużo bardziej. I jeszcze jest Medik8.
Mnie się podoba u nich to, że każdy składnik ma uzasadniony wybór oraz funkcję, jest czytelnie i ....to działa <3
O, nigdy nic od nich nie miałam. Jak będę miała okazję to kupię na spróbowanie. ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam, ponieważ na tle innych manufaktur wyróżniają się na PLUS i aż chce się używać ich kosmetyków :) Są także dostępne próbki, więc to także ułatwia zakupy.
Usuń