Róż Shiseido przywędrował do mnie w prezencie i w pierwszej chwili (a raczej na długi czas :D) powędrował do tzw. "poczekalni". Nie byłam przekonana do używania kremowych formuł latem i sam kolor też nieco mnie przerażał. Sama pewnie w perfumerii nie poświęciłabym mu uwagi, a to byłby błąd! Bo jak można się domyślać okazał się BARDZO trafionym podarkiem i wyborem.
Róż ma konsystencję musu, któremu bliżej do pianki a z kolei w kontakcie ze skórą staje się pudrowa. Od chwili otwarcia zachowuje się wciąż jak nówka, produkt nie wyschnął ani nie zbrylił się i choć ma PAO 24 miesiące, to miewałam kosmetyki o zbliżonej formule które potrafiły bardzo szybko tracić swojej właściwości. Tutaj nic takiego się nie dzieje. Rodzaj aplikacji także nie wpływa na jego zachowanie, a czasami mając mniej czasu zwyczajnie nanoszę róż opuszkiem palca i wklepuję. Gdy mam go więcej korzystam z małego syntetycznego pędzelka, który daje większą precyzję w rozłożeniu go na skórze a potem wklepuję gąbką BB. Jest także mocno napigmentowany. Ma to swoje wady i zalety :) Dlatego w zależności od rodzaju makijażu zwracam uwagę, by z nim nie przesadzić. Rzadko sięgam po kryjące kosmetyki, więc staram się by róż wyglądał na skórze niczym woal, subtelna mgiełka.
Szklany słoiczek zawiera 5g produktu
wyprodukowanego w USA, PAO 24 miesiące. Cena regularna wg strony firmowej 32.00 GBP ale
warto sprawdzić różne miejsca, bo różnice bywają duże plus do tego różnego
rodzaju obniżki.
Moim zdaniem kolorówka Shiseido nie zawodzi od lat i choć zawsze miałam do
niej słabość, to wiadomo, nie wszystko dla wszystkich ;) jednak ten róż, jego formuła i właściwości
stanowią atut, który pewnie przy kolejnych zakupach/wyborach zaważy o ile
tylko firma nie wycofa go ze sprzedaży. Zastanawiam się także nad innym
odcieniem, zwłaszcza 07 - Setsuko.
Bardzo lubię ten
róż i to dzięki niemu zaczęłam na nowo używać kosmetyków w
kremie/sztyfcie/płynie przez cały rok.
Pozdrawiam serdecznie :)
Do kremowej konsystencji różu chyba nigdy się nie przekonam;).
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie prezentuje się na Tobie koral <3. Od kilku miesięcy używam różów, które są właśnie takie koralowe, brzoskwiniowe i jak tylko wygrzebię się z kilku spraw, które absorbują mój czas, to pokażę je na blogu;).
:))) Też tak kiedyś myślałam, ale wiadomo, każda z nas ma swoje preferencje oraz wie, co lubi najbardziej :)
UsuńU mnie to zmieniało się wraz z upływem czasu, lecz od zawsze ciągnęło mnie do takich formuł. Dzisiaj co prawda wybór coraz lepszy i większy niż kiedyś.
Tak, ja pilnuję by używać/wybierać koralowe odcienie ale idące/zawierające różowe tony, bo te typowo brzoskwiniowe/z pomarańczowe niezbyt dobrze wyglądają ew. fajnie brązowo-czerwona domieszka (to moje eksperymenty z pomadkami zastępującymi róż :)).
Z przyjemnością obejrzę Twoją prezentację, także czekam na wpis :)