Kolorówka w akcji: Shiseido Minimalist Whipped Powder Blush in Sonoya 01



Róż Shiseido przywędrował do mnie w prezencie i w pierwszej chwili (a raczej na długi czas :D) powędrował do tzw. "poczekalni". Nie byłam przekonana do używania kremowych formuł latem i sam kolor też nieco mnie przerażał. Sama pewnie w perfumerii nie poświęciłabym mu uwagi, a to byłby błąd! Bo jak można się domyślać okazał się BARDZO trafionym podarkiem i wyborem.

Róż ma konsystencję musu, któremu bliżej do pianki a z kolei w kontakcie ze skórą staje się pudrowa. Od chwili otwarcia zachowuje się wciąż jak nówka, produkt nie wyschnął ani nie zbrylił się i choć ma PAO 24 miesiące, to miewałam kosmetyki o zbliżonej formule które potrafiły bardzo szybko tracić swojej właściwości. Tutaj nic takiego się nie dzieje. Rodzaj aplikacji także nie wpływa na jego zachowanie, a czasami mając mniej czasu zwyczajnie nanoszę róż opuszkiem palca i wklepuję. Gdy mam go więcej korzystam z małego syntetycznego pędzelka, który daje większą precyzję w rozłożeniu go na skórze a potem wklepuję gąbką BB. Jest także mocno napigmentowany. Ma to swoje wady i zalety :) Dlatego w zależności od rodzaju makijażu zwracam uwagę, by z nim nie przesadzić. Rzadko sięgam po kryjące kosmetyki, więc staram się by róż wyglądał na skórze niczym woal, subtelna mgiełka.


Kolor jest naprawdę ciekawy i w zależności od stopnia jego zbudowania na skórze wygląda wielowymiarowo.
To zdecydowanie koralowy róż ze złotymi drobinkami ALE ich po aplikacji nie widać, natomiast w zależności od kąta padania światła i jego rodzaju podbijają ciepłe tony. Najlepiej to widać na zdjęciach słoczy, ale jest to trudny odcień do oddania jego realnego wyglądu przy pomocy aparatu/kamery.



Szklany słoiczek zawiera 5g produktu wyprodukowanego w USA, PAO 24 miesiące. Cena regularna wg strony firmowej 32.00 GBP ale warto sprawdzić różne miejsca, bo różnice bywają duże plus do tego różnego rodzaju obniżki.


Trwałość oceniam na bardzo dobrą
, w ciągu dnia nie zanika ani też nie zmienia swojego nasycenia. W zależności od potrzeb/preferencji w makijażu łatwo można stopniować nasycenie, poza tym ładnie wygląda także na oczach (ja zawsze używam na bazę pod cienie). Na niektórych SPFach jest wręcz nie do ruszenia (klasyczny Martiderm, Rilastil Sun System SPF50+ D-Clar Light &  wersja Water Touch, NIOD Survival 30). Także kompatybilność z filtrami jak i tradycyjną kolorówką daje duże pole manewru w zależności od potrzeb :) Na zdjęciach starałam się pokazać go w różny sposób, by w pełni oddać jak naprawdę wygląda.

Moim zdaniem kolorówka Shiseido nie zawodzi od lat i choć zawsze miałam do niej słabość, to wiadomo, nie wszystko dla wszystkich ;) jednak ten róż, jego formuła i właściwości stanowią atut, który pewnie przy kolejnych zakupach/wyborach zaważy o ile tylko firma nie wycofa go ze sprzedaży. Zastanawiam się także nad innym odcieniem, zwłaszcza 07 - Setsuko.

Bardzo lubię ten róż i to dzięki niemu zaczęłam na nowo używać kosmetyków w kremie/sztyfcie/płynie przez cały rok.

 

Pozdrawiam serdecznie :)

2 komentarze:

  1. Do kremowej konsystencji różu chyba nigdy się nie przekonam;).
    Bardzo ładnie prezentuje się na Tobie koral <3. Od kilku miesięcy używam różów, które są właśnie takie koralowe, brzoskwiniowe i jak tylko wygrzebię się z kilku spraw, które absorbują mój czas, to pokażę je na blogu;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Też tak kiedyś myślałam, ale wiadomo, każda z nas ma swoje preferencje oraz wie, co lubi najbardziej :)
      U mnie to zmieniało się wraz z upływem czasu, lecz od zawsze ciągnęło mnie do takich formuł. Dzisiaj co prawda wybór coraz lepszy i większy niż kiedyś.

      Tak, ja pilnuję by używać/wybierać koralowe odcienie ale idące/zawierające różowe tony, bo te typowo brzoskwiniowe/z pomarańczowe niezbyt dobrze wyglądają ew. fajnie brązowo-czerwona domieszka (to moje eksperymenty z pomadkami zastępującymi róż :)).

      Z przyjemnością obejrzę Twoją prezentację, także czekam na wpis :)

      Usuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...