Obiecałam sobie przygotowanie i omówienie zmian w pielęgnacji wraz z nadchodzącą wiosną, ale pojawiło się TYLE opcji, że zwyczajnie odkładałam to na potem. Obecnie jestem w takim momencie, że chyba lepszego "potem" już nie będzie, także zapraszam do lektury :)
Często dostaję pytania JAK zbudować schemat pielęgnacji, na czym go opierać i skąd wiadomo, że działa. Na te pytania nie ma gotowej odpowiedzi, bo każda skóra jest inna/jej problemy oraz nasze oczekiwania i preferencje. Na pewno źródłem skuteczności jest regularność, prawidłowe dopasowanie składników aktywnych i cierpliwość. Należy też pamiętać JAKĄ funkcję ma spełniać pielęgnacja, czy to opcja podtrzymująca/przedłużające wcześniejsze leczenie a może wariant współistniejący lub mamy zdrową skórę i chcemy pielęgnować ją świadomie?
Gdybym miała przygotować wykres, który
przedstawiałby moje dopasowanie pielęgnacji, to wyglądałby tak:
50% bariera naskórkowa
30% SPF + antyoksydanty
20% retinoidy, kwasy
Pewnie wiele osób
zaskoczę takim zestawieniem, jednak jeżeli są tutaj osoby, które śledzą moje
wpisy, to doskonale wiedzą, że:
a) nie należę do
filtromaniaczek i SPFy traktuję jako
dodatek, nie konieczność a temat ten rozwinęłam przy okazji wpisu Kosmetyczne rozkminy: Mój makijaż a SPF w codziennym zastosowaniu dlatego też jest to pewnego rodzaju
klamra spinająca całość dopasowana przede wszystkim do mojej aktywności :)
b) walory przeciwstarzeniowe tego typu pielęgnacji (z udziałem kwasów, retinoidów, antyoksydantów) traktuję jako bonus. Nie jest to cel sam w sobie, poza tym nie mam problemów z akceptacją siebie oraz upływu czasu. Wręcz przeciwnie :)
c) kluczowym jest dla mnie utrzymanie rosacea
w remisji, więc pielęgnacja podtrzymująca skupia się wokół tego i śmiało
mogę powiedzieć, że po latach poszukiwań optymalnych rozwiązań znam swoją skórę
bardzo dobrze i potrafię coraz lepiej wychodzić jej potrzebom na przeciw.
Dlaczego 50% dotyczy bariery naskórkowej?
Szczegółowo omawiałam to we wpisie Równowaga hydrolipidowa, czym jest, jak odbudować oraz podtrzymać w oparciu
o fizjologię skóry/przykłady produktów oraz połączeń, gotowe zestawy jednak chcę przy okazji zwrócić uwagę, że
skóra z rosacea, to skóra która już na samym wstępie jest zaburzona. Wiąże się
to ze zmianą składu lipidów zawartych w warstwie rogowej przez co niedobory
wpływają na zachowanie się skóry i jej kondycji. Dochodzi do tego również pH
skóry także w rezultacie na szczelność bariery naskórkowej ma wpływ wiele
czynników. W dużym skrócie, jeżeli na
takim etapie włączymy leczenie/produkty funkcyjne i nie zadbamy o odpowiednią
regenerację oraz wzmacnianie bariery naskórkowej problemy nie tylko się nasilą,
ale też będą tworzyć błędne koło z którego dzięki lekom wyjdziemy tylko na
chwilę, by niebawem wrócić do punktu wyjścia. To także sygnał, że
dopasowanie odpowiedniego preparatu/wariantu wspomagającego proces
odbudowy/regeneracji nie jest takie prosty.
Na rynku nie brakuje dobrej klasy produktów. Można
wybierać i przebierać. Jednak sama przekonałam się, że dopasowanie tych
właściwych pochłania nie tylko czas, ale wymusza obserwację skóry w całym cyklu
wraz z ujęciem wszystkich elementów.
Dlatego bez
względu na działania, wizję pielęgnacji, to właśnie równowaga hydrolipidowa stała się moim najważniejszym ogniwem.
Prawidłowo funkcjonująca skóra, której bariera naskórkowa jest wzmacniana i pod
stałą kontrolą pokazała, że wiele aspektów (w tym przeciwstarzeniowych) schodzi
na dalszy plan. To dzięki tej części
widzę prawidłowe działanie składników aktywnych i jestem w stanie
ocenić/przewidzieć czego skóra i w jakich proporcjach będzie potrzebować. Nie
ma przypadkowych działań, ani tym bardziej spontanicznych. Całość ma działać
jak w szwajcarskim zegarku :D
Co mi to daje?
Kontrolę nad
własną skórą :) Pożegnałam problemy z
uwrażliwieniem, łuszczenie, tendencję do przesuszeń i odwodnienia. Pamiętam
o tym, że skóra to żywy organ i szczelność oraz kondycja bariery naskórkowej
nie jest wartością stałą. Mam cały czas na uwadze to, że jeden niewłaściwy
element potrafi wpłynąć na całość. Może to być każdy produkt bądź ich
połączenia, więc wszystko ma znaczenie. Od pielęgnacji przez kolorówkę i na
filtrach kończąc.
W poszukiwaniach
idealnego lub niemal idealnego filtra od samego początku miałam dużo szczęścia.
Z biegiem czasu szybko
"odkryłam" co staje się dla mnie najważniejsze, czyli walory
ochrony i pielęgnacji w jednym oraz kosmetyczna elegancja. Poza tym dzielę je
na miejskie i plenerowe, co też znacznie ułatwia dopasowanie.
O kuracji retinalem już pisałam, powstał obszerny
wpis Dermaquest Retinaldehyde Renewal Cream, moja pielęgnacja oraz kuracja
retinalem i ten preparat stał się "sprawcą"
całego zamieszania :)) także
w kwestii zmian/podjęcia decyzji, by nie robić przerwy i stosować cały rok. Jedyne co się zmieniło, to częstotliwość.
Nie wykluczam też przerwy od retinoidów lub stosowania w innej częstotliwości,
na razie zostawiam to do rozważenia.
Wszystko za sprawą genialnego serum Skinceuticals
Silymarin CF Antioxidant Serum (będę wracać do tego serum, zwłaszcza że pakiet miniatur pokazał mi w
pełni MOC tego produktu. Przyznam, że chętniej kupiłabym mniejszą pojemność z
uwagi na potrzeby skóry i układ całej pielęgnacji). Moim też takim świętym Graalem od lat jest Paula's Choice Skin
Perfecting 2% BHA Liquid Exfoliant, zwłaszcza pod kątem strefy T oraz
zastosowania punktowego. Używam go także do ciała. Na wyróżnienie zasługuje A. Florence BHA/PHA Exfoliating Toner z
tym, że tutaj zostało wykorzystane połączenie 1.5% kwasu salicylowego
pochodzącego z ekstraktu z kory wierzby białej oraz 5% glukonolaktonu (i w
takiej postaci jestem w stanie korzystać z tego produktu pod kątem całej twarzy
w określonej częstotliwości dopasowanej do potrzeb skóry).
Jak stosuję?
Obecnie mam dość intensywną pielęgnację, która
wynika z różnych czynników. Dlatego też po kwas azelainowy sięgam 4 razy w
tygodniu, 2 razy rano i 2 razy wieczorem. Mam wtedy maksymalnie uproszczony wariant, czyli
"bazą" jest najczęściej produkt łagodzący/wzmacniający potem Azelaic
Acid 20% Cream i w zależności od potrzeb całość zamykam kremem SkinCeuticals
Emollience lub Triple Lipid Restore 2:4:2 /A. Florence Skin Rehab Light lub
Rich/Dermatica Ultralight Recovery Moisturiser/Regimen Lab C.R.E.A.M. - jednym słowem
wybieram krem odżywczy/do regeneracji/odbudowy. Dlaczego, to wyjaśniałam na
samym wstępie :)
Z
nowości, a raczej składnikiem który wprowadziłam w tym roku jest kwas traneksamowy. Dokładnie SkinCeuticals Discoloration Defense Serum (tak
przy okazji, to również wielki powrót do oferty firmy i sprawdzonych opcji).
Kupując
"Przebarwienia skóry" wiedziałam, że nie jestem w grupie docelowej,
jednak należę do osób żądnych wiedzy. Poza tym sam zakup, to swojego
rodzaju podziękowanie za włożoną pracę w prowadzenie nie tylko profilu na
Instagramie. Przede wszystkim nie jest to profil komercyjny w standardowym
ujęciu, nie stał się przysłowiowym słupem reklamowym i jako człowiek z
Internetu Ania pokazała, że wie JAK zapracować na zaufanie odbiorców. To jest
bardzo rzadkie! Do tego każda współpraca oznaczona w sposób czytelny. Swoją
drogą, jeżeli kogokolwiek można określić mianem influencerki, to Ania na pewno
w 100% zasługuje na to. Zwłaszcza, że jej byt w Internecie nie polega na
reklamowaniu plejady kolorowych pudełek i słoiczków.
Zawartość
e-booka jest szalenie interesująca z mojej perspektywy, na tyle że otworzyła
kolejne drzwi pod kątem profilaktyki związanej z rosacea. Nie będąc w grupie docelowej zdecydowałam się na włączenie do swojej
pielęgnacji składników, które i u mnie znajdują zastosowanie. Zaczęłam szukać
optymalnych połączeń, rozwiązań i na pierwszy ogień poszedł zestaw ze zdjęcia
:) I tak oto zaczęła się nowa przygoda,
nowy rozdział w pielęgnacji skóry rosacea w remisji. Połączenie wcześniej
posiadanej i już uporządkowanej wiedzy wraz z nowym ujęciem zaowocowało
naprawdę dużymi zmianami. To był strzał w 10-tkę! Nie tylko wzbogaciłam swoją
wiedzę, lecz także zaczęłam patrzeć na swoją skórę i jej problemy od zupełnie
innych stron niż dotychczas. Co więcej, te kilka miesięcy od kiedy wdrożyłam
zmiany stały się dla mnie cenną wskazówką w którą stronę podążać. Nie tylko
dzisiaj, obecnie ale zwłaszcza na przyszłość.
Zanim zapadła decyzja odnośnie zakupów skupiłam się
na przeanalizowaniu obecnej pielęgnacji i skupieniu się na części
najważniejszej - SKÓRZE. Każdy kto choć
trochę poczyta o Regimen Lab zrozumie skąd moja ekscytacja, zwłaszcza że
ogromnie ciekawił mnie ich C.R.E.A.M. potem Level Serum i Vitamin X. Reszta
wpadła w moje ręce tak przy okazji, jednak w żaden sposób nie żałuję i na pewno
powtórzę zakup w takiej samej postaci.
Tak jak wspomniałam, odpowiada mi ich filozofia,
założenia oraz to dlaczego wybrano takie rozwiązania plus co nimi powodowało.
Wszystkie informacje zawarte na ich stronie, profilu na IG stanowią rewelacyjne
źródło wiedzy poparte nauką. Myślę, że wiele osób nie tylko początkujących
będzie pod wrażeniem zawartości i tego w jak przystępny sposób jest wszystko
objaśnione, wytłumaczone.
Dlaczego
wybieram produkty funkcyjne, składniki które skierowane są do grupy z
przebarwieniami/melazmą itd. - takie najczęściej dostaję
pytania i przy tej okazji pozwolę sobie rozwinąć i wyczerpać temat.
Zawartość e-booka "Przebarwienia skóry" w dużej mierze przyczyniła się do zagłębienia w temat przebarwień, ich powstawania. Ten materiał to prawdziwa wiedza w pigułce podana w niezwykle przystępny sposób. Miałam co prawda pewnego rodzaju wiedzę na ich temat, ale nigdy specjalnie nie zagłębiałam się, a szkoda bo być może byłabym dzisiaj z jeszcze lepszą kondycją skóry. Nie żebym narzekała, ale wiecie jak to jest, gdy uzupełnia się wiedzę o coś już poznanego i zapala się magiczna lampka pt. "Eureka!" ;) Poza tym jak śledzę różnego rodzaju wypowiedzi, artykuły fachowców to mnóstwo z nich klepie te same formułki. Stąd też pomysł, by jednak podążyć tropem ebooka na moich własnych zasadach.
Przy
skórze naczyniowej/naczyniowej z rosacea stało się dla mnie kluczowe, by
działać na na poziomie naczyniowym a w dermatologii stosowany kwas
traneksamowy jest właśnie pod kątem skór z rosacea (oraz także eliminowaniu
przebarwień). Bardzo ładnie radzi sobie także w połączeniu z kofeiną z
przebarwieniami pozapalnymi, choć tych u mnie mało i sporadycznie. Niemniej
faktycznie regeneracja zachodzi szybciej i skuteczniej. Podczas stosowania pierwszego opakowania serum SkinCeuticals
Discoloration Defense Serum szybko przekonałam się JAK szybko i skutecznie ono
działa, JAK zmienia się kondycja skóry. Do tego jego skład, konsystencja i
możliwość połączeń sprawiła, że tak, chcę kupować! kuracja wspomaga również
wyrównanie kolorytu i przyznam, że po włączeniu tego serum efekty są jeszcze
lepsze poza tym dodatek niacynamidu także robi swoje i w efekcie mam jeden
produkt, który "pracuje" pod wieloma kątami. Zdecydowanie wycisza/zmniejsza zaczerwieniania i nie mam problemu ze
stanami zapalnymi (tutaj co prawda działa retinal, apitoksyna i kwasy PHA,
ale w ogólnym rozrachunku przez mniej więcej po ponad 2 miesiącach widziałam
duże zmiany po wdrożeniu tego serum/składników (używam na twarz, szyję i
dekolt). Dość szybko postanowiłam zrezygnować z udziału apitoksyny i po różnych
testach/próbach stanęło na określonym zestawie. Był on co prawda nieco
hardcorowy, ale ciekawość była silniejsza i w rezultacie nic złego się nie
stało. Nadal pielęgnacja jest intensywna, jednak nie zrezygnowałam z retinalu i
na jesień jedynie zwiększę częstotliwość skupiając się na innym podłożu stymulacji
skóry niż do tej pory (zmienią się składniki aktywne, ich stężenia i
częstotliwość).
Zagłębiając
się w temat jasnym przekazem były wskazania pod kątem zaburzeń naczyniowych a
nawiązując do ebooka Inti wiedziałam, że warto przebudować schemat i
wykorzystać właściwości kofeiny. Nie pomyliłam się!
Z racji, że zależało mi na uproszczeniu (między
innymi odchudzeniu zasobów) szukałam optymalnych rozwiązań pośród wielu firm.
Nie jestem zwolenniczką kosmetycznego DIY jeżeli chodzi o produkty funkcyjne
więc Regimen Lab szybko przyciągnął moją uwagę ze względu na użyte składniki,
ich połączenia oraz stężenia. Było dla mnie jasne, że te produkty bardzo łatwo
włączę do swojego schematu bazującego na retinalu i kwasach PHA, że staną się
idealnym uzupełnieniem.
Kolejnym
pytaniem, które przewija się regularnie w różnego rodzaju wiadomościach, to
dlaczego nie zdecyduję się na tretynoinę skoro
mam do niej dostęp.
W kolejnej części będę omawiać szczegółowo ofertę Regimen Lab oraz linię Dermatica "Ready made". Forma tego wpisu zmieniała się parokrotnie, aż w końcu podjęłam decyzję o podzieleniu tego na części. Blog nie ogranicza mnie w kwestii ilości znaków/zdjęć itd. więc do przeczytania niebawem! :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Świetny wpis ! Bardzo lubię, jak tak konkretnie, a jednocześnie długo piszesz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńTak, blog zdecydowanie daje dużo większe możliwości niż FB lub Instagram także zamierzam z tego korzystać, zwłaszcza gdy w grę wchodzą określone tematy. Na pewno pojawi się tego więcej :)
Bardzo ciekawy zestaw do pielęgnacji, też muszę dbać o swoje naczynka :)
OdpowiedzUsuńPielęgnacja skóry naczyniowej wiąże się z wielopoziomowym działaniem :) a u mnie dodatkowo występuje rosacea więc to już więcej niż tylko "dbanie" ;))
UsuńKofeina z TO również dla mnie była dużym game changerem w pielęgnacji, byłam zwyczajnie w szoku, jak zmienia się skóra dzień po dniu (!) :)
OdpowiedzUsuńMałe rzeczy, duże zmiany :)
UsuńMam teraz tylko nadzieję, że to serum nie zniknie z rynku bo naprawdę trudno znaleźć coś w zamian. A jeżeli jest, to składowo oraz cenowo wygląda to inaczej. U mnie schodzi jak woda przy stosowaniu na całą twarz, bo punktowo nie mam zbyt często do czego. Tutaj to raczej okazjonalnie oraz ratunkowo jak np. kiedy gdy miałam małą ranę lub mąż gdzieś się skaleczy itd.
O jakiej postaci tretynoiny mówisz, Asiu?
OdpowiedzUsuńTo są formulacje przygotowywane typowo pod konkretne problemy i potrzeby skóry, więcej możesz poczytać bezpośrednio na stronie Dermatica i Skin + Me skincare.
OdpowiedzUsuńMnie jedynie przez chwilę interesowała sama tretynoina w niskich stężeniach.