Postanowiłam poświęcić kilka linijek temu produktowi, ponieważ po części zostałam zmotywowana przez kilka osób z IG :) Zanim Milky Toner z A. Florence na dobre zagościł i rozgościł się na mojej półce z chęcią wracałam do Hygge All-In-One Essence. W zasadzie to bliżej jej konsystencją oraz zachowaniem na skórze do serum emulsyjnego niż esencji jako takiej, ale przede wszystkim liczą się właściwości produktu. Na pewno jest to godny konkurent dla Milky Toner /recenzja/ pod kilkoma względami. Pewnie kupowałabym ją nadal (aczkolwiek powrotu nie wykluczam), jednak moje preferencje uległy zmianom, na które mocno wpłynęła oferta A. Florence Skincare.
Jest to esencja w formie emulsji, nieco lepka konsystencja przypomina delikatny kremo-żel (ten rodzaj lepkości wynika ze składników i od razu zaznaczam, że nie warto dawać jej za dużo. Natomiast nie jest ona tłusta i zostawia delikatny film ochronny na skórze). Wymarzona formuła dla osób szukających lekkich i nie obciążających produktów, które łatwo łączyć w pielęgnacji warstwowej oraz tej bardzo minimalistycznej (producent kieruje ją do skór mieszanych oraz tłustych, ale uważam że to wartość umowna która nie jest ostatecznym wyznacznikiem). Jej zadaniem jest działanie nawilżające, odżywcze, czyli jednym słowem wspierające kondycję bariery naskórkowej. Podsiada delikatny zapach, lekko cytrusowy wynikający z umieszczenia w INCI olejku z owocu bergamotki. Jednak jest on subtelny jak dla mojego nosa, a ja kocham aromat bergamotki :)
W składzie znajdziemy kwas hialuronowy, sok z brzozy, ekstrakt z jabłek, niacynamid, hydrolizowany ekstrakt z fiołka trójbarwnego, ekstrakt z koziego mleka, adenozynę, lizat z bakterii probiotycznych (Bifida Fermet Lysate), wyciąg z fermentacji bakterii Lactobacillus (Lactobacillus Ferment), ceramid NP, cholesterol i tak można wymieniać składniki bez końca ;)Opakowanie praktyczne i wygodne, butelka jest wykonana ze sztucznego tworzywa plus zawieraj dozownik w postaci pompki. Bezproblemowa w transporcie. Pojemność 110 ml, cena ok. 20 funtów. Dostępność bardzo dobra i w zależności gdzie chcemy kupić, to Google podpowiada dużo miejsc :)
Podoba mi się również, że na butelce umieszczono etykietę na której możemy zanotować datę otwarcia (na spodzie opakowania znajduje się wybita data ważności). Niby taki detal, ale dla wielu może być pomocne :)W założeniu jest to produkt, który może zastąpić
tonik, serum oraz krem ale w praktyce wiadomo, że wszystko zależy od kondycji i
potrzeb skóry :) oraz założeń w pielęgnacji i naszych oczekiwań.
Wspomnę jeszcze o tym, że na początku sierpnia na swoim oficjalnym profilu na Instagramie informowała o zmianie szaty graficznej /KLIK/
Jak działa?
Zgodnie z
założeniami producenta i jeżeli tylko użyjemy jej we właściwy sposób,
dopasujemy do potrzeb własnej skóry, to będzie nam dobrze służyć dzięki swoim
właściwościom. Dla mnie to naprawdę udana opcja i gdybym nie miała dostępu do
Milky Toner pewnie kupowałabym regularnie, bo jest to także produkt
wielozadaniowy i używałam do twarzy oraz ciała. Wydajna, jedna pompka idealnie starcza na moją twarz i teraz w
zależności od wariantu dzień czy noc dobrze jest dopasować ilość produktu pod
własne potrzeby. Głównie z tego względu, że jeżeli będzie stosowana POD filtry
w dziennej pielęgnacji lub POD makijaż najlepiej nałożyć bardzo małe porcje,
odczekać chwilę (zostawia delikatnie, ale to bardzo delikatnie lepkie
wykończenie) i dopiero potem nakładać kolejne kosmetyki. Zapobiegniemy dzięki
temu ewentualnemu rolowaniu oraz smużeniu podkładu/kremu tonującego itd. W
nocnej pielęgnacji z kolei dobrze mieć kilka minut w zapasie, tak by nie
wetrzeć od razu całej pielęgnacji w poszewkę poduszki. To niby oczywiste,
jednak dobrze jest przypominać pewne rzeczy :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo ciekawy produkt, ale szkoda że sprawia uczucie lepkości :)
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałam, jest to bardzo subtelne i mimo wszystko nie sprawia dyskomfortu. A przy takiej formule i użytych składnikach można zawsze to zniwelować przez nakładanie produktu na wilgotną skórę :)
Usuń