Kwas traneksamowy okazał się składnikiem, który znacząco wpłynął na kondycję skóry i wspominałam o tym przy okazji aktualizacji mojej pielęgnacji. Działanie na poziomie naczyniowym naprawdę robi wrażenie! TEN rodzaj wyciszenia, uspokojenia skóry oraz wygaszanie zaróżowienia skóry oraz ew. rumień nie sposób pominąć. Podtrzymuję o tym serum wszystko to, co napisałam w sierpniu a dzisiaj wracam z dodatkową garścią wrażeń, ponieważ kończę drugie opakowanie do którego wróciłam po przerwie, a w jego miejsce w międzyczasie weszło Level Serum Regimen Lab. Śmiało mogę napisać, że została zachowana ciągłość jednak mimo to z ciekawością obserwowałam skórę i robiłam notatki :)
Serum SkinCeuticals Discoloration Defense, które zawiera 1,8% kwasu traneksamowego,
5% niacynamidu, 5% HEPES. Wodnista i lekka konsystencja jest bardzo komfortowa
bez względu na wybrany wariant połączeń (dzień/noc). Pozostawia delikatnie
lepką skórę, lecz nie stanowi to dla mnie większego problemu i też bardzo
szybko zanika po dołożeniu kremu. Bezzapachowe. W zasadzie gdybym nie
przeciągnęła samej aplikacji oraz odstępu pomiędzy warstwami, to nie odczułabym
tego w żaden sposób. Z uwagi na formułę oraz konsystencję i zachowanie na
skórze szybko zdobyło moje kosmetyczne serce :) Z powodzeniem używam na twarz,
szyję oraz dekolt.
Pojemność 30ml, cena £85.00, dostępność uzależniona od tego, co podpowie Google w ramach waszej lokalizacji. Sama najczęściej robię zakupy z firmowego sklepu online lub Skincity. PAO 12 miesięcy.
Bardzo podoba mi się dodatkowe zabezpieczenie na butelce wokół pipety, znajduje się tam blister, który należy ściągnąć przed użyciem. Niby detal, ale mamy pewność, że faktycznie nikt nie grzebał przy opakowaniu przed nami. Całość otrzymujemy w kartoniku, który pokrywa folia oraz umieszczono na nim wszystkie niezbędne informacje.
Jak stosować?
Producent zaleca używanie dwa razy dziennie od 3 do 5 kropli na twarz i szyję oraz informuje, że jeżeli rano używamy serum z wit. C , to serum Discoloration Defense nakładamy jako drugie tuż przed produktem z SPF. Jest także informacja, by ograniczyć ekspozycję czynną podczas stosowania serum/kuracji (co akurat jest logiczne i wiąże się ściśle nie tylko z działaniami ukierunkowanymi na przebarwienia).
Jak używam?
Z racji, że u
mnie przebarwienia nie występują i jest
to jeden z głównych produktów funkcyjnych pod kątem utrzymania rosacea w
remisji aż tak bardzo nie odbiegam od zaleceń producenta, niemniej mam trochę
inne połączenia.
Używam raz dziennie, rano lub wieczorem aczkolwiek
częściej rano. Natomiast
jeżeli wybieram wariant wieczorny, to lubię łączyć serum w jednym zestawie z retinalem Dermaquest
(Retinaldehyde Renewal Cream) oraz gdy stawiam wyłącznie na regenerację skóry
(z racji zawartości niacynamidu, który dodatkowo wspiera barierę naskórkową,
ale pamiętam by krem odżywczy/do regeneracji już nie zawierał tego składnika.
Dublowanie niacynamidu /i nie tylko/ nie jest niczym dobrym a już szczególnie,
gdy w grę wchodzą jego różne stężenia/nawet jeżeli nie są wyszczególnione przez
producenta).
Tak jak wspominałam serum charakteryzuje się
niesamowicie komfortową konsystencją i głównym atutem jest jego lekkość,
ponieważ w ogóle go nie czuję na skórze. Jedynie delikatna lepkość pod palcami podczas
wklepywania daje sygnał o wykorzystaniu określonych składników. Dla porównania Level
Serum Regimen Lab zachowuje się zupełnie inaczej. Nie gorzej, nie lepiej,
ale inaczej i dla nich obu jest miejsce w mojej pielęgnacji jednak zdaję sobie
sprawę, że SkinCeuticals stało się pierwszym wyborem z wielu przyczyn. Mam
jeszcze w planach zakup Paula's Choice Discoloration Repair Serum, a tzw.
poczekalni jest już od paru miesięcy Dermomedica Tranexamic C Serum. Pewnie za
jakiś czas przygotuję zestawienie w którym omówię w skrócie każdy z preparatów.
Wracając do tematu :D w/w zalety
wpływają na odbiór produktu, jego połączenia w określonych schematach oraz
możliwość wykorzystania w wariancie warstwowym.
Co się zmieniło?
Kondycja skóry jednym słowem :) Skóra zyskuje jednolity koloryt (to jest
proces), widać rozjaśnienie skóry i spójność pomiędzy twarzą, szyją oraz
dekoltem. Coraz mniejsza częstotliwość
występowania stanów zapalnych związanych z rosacea i choć one były bardzo
rzadkie, to odnoszę wrażenie że jest ich jeszcze mniej, a jeżeli dochodzi do
podrażnienia, to zanika znacznie szybciej. Wyciszone zaróżowienie skóry najlepiej
zrozumieją osoby posiadające skórę naczyniową oraz naczyniową z rosacea,
ponieważ to ten stan, gdy wyrównany koloryt zachęca do rezygnacji z makijażu a
jeżeli już, to wybiera się upiększające tinty i tego typu kosmetyki podkreślające
skórę, a nie ukrywające ją pod warstwą kolorówki. Dla mnie to zupełnie nowe
doświadczenie! (aczkolwiek już samo wprowadzenie retinoidów plus regularne
wzmacnianie bariery naskórkowej przyczyniły się do istnej rewolucji w moim podejściu
do makijażu). Obszary naczynkowe nie są
aż tak nadreaktywne i choć wiem, że w bardzo dużej mierze główną rolę odgrywa
tutaj kondycja bariery naskórkowej, tak to serum zdecydowanie jej sprzyja i
wspomaga utrzymanie rosacea w remisji. Jest to o tyle ciekawe, że
wcześniejsze zaczerwienienia które pojawiały się bądź utrzymywały przez
określony czas po kilku miesiącach "kuracji" wyglądają zupełnie
inaczej tzn. gdy do nich dochodzi, to naprawdę je widzę i znacząco odcinają się
na danych partiach. Wcześniejszy stan przyzwyczaił mnie do przeobrażeń pod kątem
intensywności, nasycenia bądź samego odczuwania. To już było wpisane w
charakterystykę skóry. Natomiast obecne wyciszenie wygląda inaczej, lepiej i
min. kwas traneksamowy faktycznie odsłania swoje właściwości.
Sięgając po SkinCeuticals Discoloration Defense Corrective Serum mam poczucie kompletnej pielęgnacji bez względu na obrany schemat. Poza kluczowym działaniem składników aktywnych czuję walory nawilżające, które pozwalają na bardzo minimalistyczne zestawy. A jeżeli z kolei czuję, że skóra potrzebuje więcej, to dołożenie jednego ogniwa uszczelnia cały łańcuch. Zaczął się już okres jesienno-zimowy a wraz z nim nastąpiły małe zmiany, modyfikacje jednak samo serum poznałam na tyle dobrze, że na pewno spełni ono moje oczekiwania. Zamierzam wrócić do tematu za kilka miesięcy i też nawiążę do tej części, tymczasem cieszę się, że moją przygodę z kwasem traneksamowym zaczęłam od tego produktu. Pokazał swoje możliwości a reakcja skóry jedynie utwierdza mnie w słuszności wyboru.
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.