Pielęgnacja dla mnie to również relaksujący rytuał, w którym szukam przyjemności, odprężenia i skuteczności używanych produktów. Dlatego zwracam uwagę, by kosmetyki, których używam, oferowały nie tylko elegancję, ale przede wszystkim realne działanie. Zachodzące zmiany w organizmie podnoszą poprzeczkę – poza chorobami autoimmunologicznymi weszłam w okres premenopauzy, a moja skóra boryka się z suchością, która choć nie jest nadmierna, staje się bardziej odczuwalna, przy zachowaniu cech skóry mieszanej.
W okresie jesienno-zimowym aż do późnej wiosny z przyjemnością wybieram bogate i otulające formuły kremów. Lubię czuć na skórze komfortową kołderkę, zwłaszcza gdy produkt nie charakteryzuje się nadmierną tłustością czy lepkością, a jednocześnie oferuje lekkość. Dopasowanie wszystkich tych cech nie jest łatwe, dlatego kilka miesięcy temu mój wybór padł na Oio Lab Superpause Rewitalizujący krem do twarzy, o którym dzisiaj opowiem.
Konsystencja kremu jest zaskakująca. Posiada średnią lepkość. W opakowaniu przypomina zwartą śmietankę, która podczas aplikacji odczuwalnie gęstnieje pod palcami zamieniając się w otulającą, aksamitną warstwę i pozostawia lekko lepkie wykończenie. Efekt ten nie jest uciążliwy – po kilku chwilach krem pięknie stapia się ze skórą, pozostawiając ją zmiękczoną, natłuszczoną, nawilżoną i ukojoną. Nie jest tłusty ani ciężki, a jednocześnie gładko rozprowadza się po twarzy, bez efektu rozmazywania. Na skórze pozostawia satynowe wykończenie, które wygląda bardzo naturalnie.
W moim przypadku po nałożeniu skóra staje się lekko lepka, co przypomina efekt gripping primer. Jednak nie jest to przesadzone ani niekomfortowe. Podejrzewam, że odczucie to może różnić się w zależności od typu skóry i zastosowanego schematu pielęgnacyjnego. Dla mnie jest to zaleta – lubię efekt zmiękczenia, delikatnego rozświetlenia oraz poczucie, że kosmetyk współpracuje z moją skórą zarówno w ciągu dnia, jak i nocy.Zapach? Na początku wydał mi się dość specyficzny, ale szybko się do niego przyzwyczaiłam – nie przeszkadza mi w codziennym użytkowaniu.Wrażenia dotyczące stosowania kremu i jego właściwości mogę podzielić na dwa etapy. Pierwszy to stosowanie kremu na dzień, głównie jako bazę pod makijaż – zazwyczaj aplikuję go samodzielnie lub z minimalnym wsparciem. Od pewnego czasu zauważam, że im mniejsza liczba warstw, tym lepiej. Drugi etap to stosowanie kremu na noc, najlepiej samodzielnie lub jako element bardziej rozbudowanego schematu pielęgnacyjnego.
Stosowanie kremu rozpoczęłam w okresie jesiennym. Gdy było jeszcze względnie ciepło, krem radził sobie sam, lecz gdy zrobiło się chłodniej i czynniki zewnętrzne (ogrzewanie, zmiana temperatury) zaczęły działać niekorzystnie, potrzebowałam dodatkowego wsparcia w postaci kolejnej porcji nawilżenia i odżywienia. W przeciwnym razie odczuwałam uczucie ściągnięcia, czasem nawet odwodnienia. Na noc sporadycznie używałam kremu solo, obserwując jego działanie w ciągu dnia. Nie zawsze idealnie współgrał z moim makijażem, ale nie stanowiło to dużego problemu, wystarczyło odpowiednio dobrać kosmetyki oraz rodzaj makijażu. Jeśli miałam stosować go na dzień, wybierałam dni bez makijażu lub aplikowałam go oszczędnie.
Samo działanie produktu zwraca uwagę, a ja w pełni zgadzam się z przekazem producenta – to bogata formuła, która bardzo dobrze odżywia skórę i przynosi jej komfort. Dla mnie dbałość o prawidłową kondycję bariery naskórkowej jest priorytetem, a mimo że na co dzień zmagam się z dermatozami (łuszczycą i trądzikiem różowatym), regularne stosowanie kremu przyniosło zauważalne rezultaty. Skóra stała się bardziej promienna, wygładzona i o jednolitym kolorycie, a prawidłowa pielęgnacja oraz dopasowanie skutecznych kosmetyków przekładają się również na mniejszą widoczność zmarszczek i drobnych linii, zwiększoną elastyczność oraz ujędrnienie. Dzięki temu nawilżona i odżywiona skóra wygląda świeżo i soczyście.
Bardzo podoba
mi się spójność graficzna całej oferty Oio Lab – widać,
że została starannie przemyślana i zaplanowana. Krem jest
zapakowany w masywny słoiczek z czarnego szkła, który
przyciąga uwagę. Pojemność 45 ml, regularna cena to 289,90
zł, a produkt został wyprodukowany w Polsce. Dystrybucja
jest bardzo dobra – ofertę firmy można znaleźć w wielu sklepach
internetowych, w tym również na ich własnej stronie. Na uwagę
zasługuje także profesjonalna obsługa klienta, w tym
realizacja zamówień zagranicznych.
Na chwilę obecną robię
przerwę od kremu Superpause, ale planuję do niego wracać. W mojej
opinii jest to propozycja godna polecenia dla wszystkich, którzy
szukają skutecznego kremu odżywczego.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.